Zgadza się. Chodzi mi oczywiście o redystrybucję dokonywaną przymusowo przez państwo, której liberałowie, co do zasady, są przeciwni.
Te dopłaty dla sadowników to jest przecież typowy przykład lewicowej ekonomii. Dajemy komuś "publiczne" pieniądze - dotacje, becikowe, zasiłki itd. - w celu osiągnięcia jakiegoś celu - zwiększenike produkcji, zwiększenie przyrostu, zwiększenie popytu itd. - po czym dziwimy się, kiedy coś idzie nie tak, jak np. zamiast zwiększenia popytu, wzrosły ceny, a zamiast zwiększenia produkcji:
Przy czym nawet setna z rzędu tego typu porażek nigdy nie przekonuje zwolennika tego typu "pobudzania gospodarki" do zmiany zdania. To rzeczywistość się myli.
Te dopłaty dla sadowników to jest przecież typowy przykład lewicowej ekonomii. Dajemy komuś "publiczne" pieniądze - dotacje, becikowe, zasiłki itd. - w celu osiągnięcia jakiegoś celu - zwiększenike produkcji, zwiększenie przyrostu, zwiększenie popytu itd. - po czym dziwimy się, kiedy coś idzie nie tak, jak np. zamiast zwiększenia popytu, wzrosły ceny, a zamiast zwiększenia produkcji:
Cytat:rolnicy sadzili drzewa po to, aby zdobyć fundusze, a nie zebrać plony.
Przy czym nawet setna z rzędu tego typu porażek nigdy nie przekonuje zwolennika tego typu "pobudzania gospodarki" do zmiany zdania. To rzeczywistość się myli.

