Zastanawia mnie jedno - tyle jest tej awantury o płacę minimalną, a dlaczego praktycznie nie istnieje temat jej zróżnicowania od regionu i typu firmy. Nie jestem zwolennikiem płacy minimalnej ale przykładowo 2000 złotych dla dużego marketu lub firmy działającej w Warszawie zatrudniającej kilkadziesiąt osób to zupełnie inne pieniądze niż dla pana Mietka prowadzącego warsztat samochodowy gdzieś w małym miasteczku na wschodzie Polski. Tutaj jest ogromne pole do kompromisu i zminimalizowania strat dla gospodarki wynikającej z podniesienia tej kwoty ale związki zawodowe i socjaluchy nie chcą o tym słyszeć. Nie chce mi się wierzyć, że wszyscy są tak oderwani od rzeczywistości aby nie być w stanie zrozumieć, że zbyt duża ogólnokrajowa pensja minimalna to jest strzał w głowę dla tych obszarów, które są słabiej rozwinięte.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

