Machefi napisał(a): W państwowych firmach żadnego, w prywatnych zdarzało się.
Związki zawodowe z definicji są reprezentantem załogi, więc jeśli zamiast tego idą w układy z właścicielem przeciwko załodze, to nigdy dobrze się to nie kończy.
To tak jakby burmistrz brałby stronę rządu przeciwko mieszkańcom miasta - prawda że kuriozum?
Pytałem o przykłady, a nie stwierdzenie faktu.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

