To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Byt czy niebyt? Metafizyczny dowód istnienia absolutu.
#43
"albo zacząć adwersarza obrażać. Pan niestety wybrał najgorszą, czwartą opcję co nie daje dobrego świadectwa Pana kulturze, mimo że powierzchownie stara się Pan ją zachować."

Gdzie ja kogoś obrażam? Bo strasznie jestem ciekaw. Napisanie, że moim zdaniem nie ma Pan zmysłu filozoficznego, to jest obrażanie?

"Czyli innymi słowy Pan może sobie obalać dowody logiczne poprzez wskazanie na empiryczny fakt, natomiast o taki fakt, który mógłby stanowić podstawę Pańskiego dowodu już nie można nawet zapytać."

Nie obalam dowody, tylko jeśli coś jest fundamentalnie absurdalne (jak twierdzenia Zenona z Elei), to nie warto tego rozważać, bo z definicji wiadomo, że jest sofizmatem. Natomiast u mnie "nie można zapytać", bo logiczne jest, że nie da się empirycznie zbadać całej rzeczywistości pojętej, czy jest p-s. Trzeba schematycznie zbadać, co jest istotą rzeczywistości pojętej.

"To może być jedynie wina Pana nieznajomości terminologii filozoficznej. Bo jak się w filozofii mówi "byt konieczny" to ma się właśnie na myśli byt, który nie może nie istnieć. W dalszym zdaniu doprecyzowuje Pan, że chodzi Panu o to, iż koniecznym jest, aby rzeczywistość była stworzona przez byt wszechmocny i niepojęty. Ale to znów nie wynika z Pana wywodów! Podkreślam: z żadnego z Pańskich wywodów."

To nie jest żadna filozoficzna terminologia, jasne, że konieczny oznacza nie mogący nie istnieć. Nie wiem już na prawdę, czego Pan tam nie rozumie. Skoro byt wszechmogący i niepojęty musi istnieć (jest to udowodnione - a przynajmniej tak zakładamy chwilowo), to w kolejnych, WTÓRNYCH wobec tego wypowiedziach, możemy dołączyć do substancji bytu Boskiego cechę "konieczny". Ale w sumie nie ważne, nie mam zielonego pojęcia, czego Pan w tym nie rozumie i chyba już nawet nie chcę wiedzieć.

"Istnieje mnóstwo formalnie poprawnych dowodów na istnienie Boga. Niech Pan się uczy od Tomasza, Augustyna, Anzelma, Leibniza, Kartezjusza jak formułować swoje myśli i jak uczynić swoje rozumowanie chociażby poprawnym formalnie."

No i właśnie w tym momencie, mówiąc językiem młodzieży, Pan się sam "zmasakrował". Przecież tłumaczyłem cały czas, ile te całe szkolne regułki są warte, po czym Pan, ateista, mając mnóstwo "formalnych dowodów" i tak jest ateistą. Doskonale wiem, jaki jest zapis kosmologicznego dowodu i że moja argumentacja się w duże mierze od niego wywodzi, tylko istotą mojej działalności jest raczej dyskusja z poważnymi ludźmi, którzy zdają sobie sprawę, że wytykanie sobie "formalnych dowodów" ma taki sam skutek, jak wytykanie bez formalnych dowodów. Wszystko sprowadza się do zdolności wychwytywania logiki poszczególnych osób, dlatego nie ma techniki na "obiektywne" sprawdzenie, czy ktoś mówi prawdę, czy nie, zawsze będzie to spekulatywne.

PODSUMOWANIE:
W argumentacji, gdzie założymy, że istotą rzecz. pojętej jest ciąg p-s, nie ma innej, logicznej możliwości na powstanie naszej rzeczywistości, niż wykreowanie przez byt całkowicie niepojęty. Skąd założenie, że ciąg p-s? Bo jest to najbardziej fundamentalna i elementarna przypadłość rzeczywistości pojętej, dzięki której możemy cokolwiek stwierdzać. Jeśli nie uznamy jej za fundament, należałoby stwierdzić, że wszystko jest niepojęte, co prowadzi do paradoksu. Tak więc, to nie moja argumentacja ma braki, tylko ideologie wyznawane przez ateistów mają to do siebie, że nigdy nie doprowadzą do właściwych poglądów, gdyż stawiają za fundament empirię (czasem wspomaganą przez dogmatyzm odnośnie "najnowszych odkryć), a nie logikę. Tylko czystą logiką można zbudować dowodzenie konieczności istnienia absolutu i tylko odrzucając ją na rzecz innych pryncypiów, można dowodzenia nie dostrzegać. Tu leży problem.

PS. Pewnie jeszcze zajrzę z ciekawości, żeby zobaczyć gdzie ja p. Wooki obraziłem, bo mnie to ciekawi niezmiernie, natomiast odpisywać raczej już nie będę, bo nie ma tu osób, które mogłyby mnie jakoś zaskoczyć filozoficznie. Żeby zostawić coś po sobie, polecam jedną z najlepszych dyskusji na te tematy, jaką miałem okazję odbyć. Jeszcze na mojej starej stronie: http://mateusz-drabik.com/Dialog%207.pdf Pozdrawiam też kilku cwaniaczków, z których nienawiść wypływa bokami i z którymi nikt nie dyskutował, ale i tak co chwilę się wypowiadali - oczywiście nie merytorycznie, bo po co, ale żeby pokazać, jakie są ich zdolności i chęci do poniżania mojej osoby. Przyznaję, poziom cynizmu i propagandy na miarę Goebbelsa. Może właśnie dlatego, jeszcze przy poprzednim moim wątku o kosmopolityzmie, jedyna obszerna i merytoryczna polemika przyszła mejlem. Tak, tak panowie gburkowie, wyganiacie z forum porządnych ludzi. Tak więc, jakby ktoś poczuł się zainteresowany którymś z tematów, jakie tutaj poruszyłem lub poruszam na mojej stronie, to zapraszam na moje prywatne forum, gdzie dyskusje toczą się wolno, a gburków nie ma. Żegnam.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Byt czy niebyt? Metafizyczny dowód istnienia absolutu. - przez Mateusz-Drabik - 05.06.2015, 02:29

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości