Nietrudno zauważyć, że Rosję i Putina przedstawia się podobnie emocjonalnie jak do niedana PiS i Kaczyńskiego, tak w stylu z "Harry Pottera" , czy "Władcy Pierścieni". Mamy więc Voldemorta, Mordor, tylko racjonalności w tym brak. Tu omówienie pewnego interesującego wydania - "Anatomia rusofobii", zaręczam będzie kacapach, wymarcie Rosji, ruskiej dziczy, czyli o najlepszym miodzie na polskie uszy. Sam tytułowy obrazek przypomina jakimi "wysublimowanymi" środkami usiłuje się to robić.
http://www.mysl-polska.pl/554
Od lat staram się poznać prawdziwe poglądy polityków i powiązanych z nimi ekspertów co do przyszłości stosunków polsko-rosyjskich. To bardzo dziwny zbiór fobii, uprzedzeń i strachów. Dominują tzw. optymiści, którzy są przekonani, że Rosja wymrze z przyczyn demograficznych, a jako państwo nie przetrwa nawet dziesięciu lat, rozpadnie się na małe, walczące państewka, które wojując, dopełnią dzieła zniszczenia. W tych poglądach jest wiele rasizmu („homo sovieticus”, „tępe kacapy”, „azjaci”) i myślenia życzeniowego: dla optymistów nawet sukcesy Rosji są dowodem jej słabości. Drugą grupę stanowią tzw. realiści, którzy jednak łaskawie dają szansę przetrwania Rosji, pod warunkiem że się skurczy („musi być mniejsza”), da się osłabić i rzucić na kolana, a wtedy my, ze swoich wyżyn, „podamy jej rękę”.
(...)
Poraża prymitywizm takiego politykowania i takiego myślenia: „Treścią naszej polityki wschodniej jest nieprzejednana wrogość wobec Rosji i bezwarunkowe poparcie dla każdego z jej wszystkich możliwych nieprzyjaciół w tym regionie. Tu jesteśmy w stanie ponieść wszelkie koszty, stracić rynki zbytu, przepłacać za niezbędne dostawy – byleby tylko „dopiec Putinowi”. Wiedza klasy politycznej na temat Rosji ogranicza się do kilku sowietologicznych schematów, a tak naprawdę to bredni amerykańskich „kremlologów”, nieznających nawet rosyjskiego. Ich rozumowanie jest mniej więcej takie: prezydent Putin jest marionetką w rękach oligarchów, pod wpływem sankcji nakładanych przez „wolny świat” zostanie usunięty lub zabity, a niezadowolone społeczeństwo rosyjskie, niemogące już kupić hamburgerów w McDonaldzie, wybierze „prozachodniego prezydenta”.
(...)
Nieprawda, bo nikt zza Oceanu nie chce i nie będzie prężyć ich naszym interesie. Wręcz odwrotnie: to „nasze muskuły”, w sensie dosłownym, są wykorzystywane w interesie Ameryki. Gdzie? Już o naszej w sumie haniebnej roli w Iraku czy Afganistanie zapomnieliśmy? W czyim interesie ginęli tam Polacy?
(...)
[b]Chwaleni są wtedy, gdy ujadają na Rosję, prężą wątłe mięśnie i są śmieszni w swojej nadętej mocarstwowości. Wówczas zasługujemy na pochwały (zresztą bardzo ostrożne) ze strony Berlina. Groźni jesteśmy, gdy umiemy sami dogadać się z Rosją. Wtedy lecą na nasze głowy gromy „o braku suwerenności” i „utracie niepodległości”, bo zależność od Berlina jest właśnie dowodem naszej niepodległości. A my te bzdury nawet wpisaliśmy do podręczników historii”.
Oraz podsumowanie
(...) a przede wszystkim pojmuję przyczyny eksplozji nienawiści dominującej w naszych ocenach współczesnej i historycznej Rosji. Otóż ich istotą jest POGARDA mająca w swoim tle ukrywany STRACH. Aby się dowartościować, udowodnić sobie, że jesteśmy lepsi, bo „należymy do Zachodu” i „wolnego świata”, sięgamy po dość „oryginalny” zestaw środków w postaci piętnowania innych, którzy są od nas gorsi, kim moglibyśmy, przynajmniej w słowie, pomiatać”
Dokładnie tak wykorzystuje polskie kompleksy, czyli słomę wystającą z papci. Dmucha się w ego poprzez pogardę dla dziczy, nie zastanawiając się kto i dlaczego to robi, nie mówiąc już co "dmuchający" może o nas myśleć...... Przykład Grupy wyszehradzkiej, która nie chce robić za pożytecznych idiotów i dać się tak manipulować mówi sam za siebie. Proszę potraktować powyższe jako uzasadnienie chwili szczerości w której Radek Sikorski wypowiedział słynną kwestię - Polska robi USA laskę za darmo. Dodałbym i jeszcze to im za tę możliwość płacimy co zresztą łatwo wykazać.
http://www.mysl-polska.pl/554
Od lat staram się poznać prawdziwe poglądy polityków i powiązanych z nimi ekspertów co do przyszłości stosunków polsko-rosyjskich. To bardzo dziwny zbiór fobii, uprzedzeń i strachów. Dominują tzw. optymiści, którzy są przekonani, że Rosja wymrze z przyczyn demograficznych, a jako państwo nie przetrwa nawet dziesięciu lat, rozpadnie się na małe, walczące państewka, które wojując, dopełnią dzieła zniszczenia. W tych poglądach jest wiele rasizmu („homo sovieticus”, „tępe kacapy”, „azjaci”) i myślenia życzeniowego: dla optymistów nawet sukcesy Rosji są dowodem jej słabości. Drugą grupę stanowią tzw. realiści, którzy jednak łaskawie dają szansę przetrwania Rosji, pod warunkiem że się skurczy („musi być mniejsza”), da się osłabić i rzucić na kolana, a wtedy my, ze swoich wyżyn, „podamy jej rękę”.
(...)
Poraża prymitywizm takiego politykowania i takiego myślenia: „Treścią naszej polityki wschodniej jest nieprzejednana wrogość wobec Rosji i bezwarunkowe poparcie dla każdego z jej wszystkich możliwych nieprzyjaciół w tym regionie. Tu jesteśmy w stanie ponieść wszelkie koszty, stracić rynki zbytu, przepłacać za niezbędne dostawy – byleby tylko „dopiec Putinowi”. Wiedza klasy politycznej na temat Rosji ogranicza się do kilku sowietologicznych schematów, a tak naprawdę to bredni amerykańskich „kremlologów”, nieznających nawet rosyjskiego. Ich rozumowanie jest mniej więcej takie: prezydent Putin jest marionetką w rękach oligarchów, pod wpływem sankcji nakładanych przez „wolny świat” zostanie usunięty lub zabity, a niezadowolone społeczeństwo rosyjskie, niemogące już kupić hamburgerów w McDonaldzie, wybierze „prozachodniego prezydenta”.
(...)
Nieprawda, bo nikt zza Oceanu nie chce i nie będzie prężyć ich naszym interesie. Wręcz odwrotnie: to „nasze muskuły”, w sensie dosłownym, są wykorzystywane w interesie Ameryki. Gdzie? Już o naszej w sumie haniebnej roli w Iraku czy Afganistanie zapomnieliśmy? W czyim interesie ginęli tam Polacy?
(...)
[b]Chwaleni są wtedy, gdy ujadają na Rosję, prężą wątłe mięśnie i są śmieszni w swojej nadętej mocarstwowości. Wówczas zasługujemy na pochwały (zresztą bardzo ostrożne) ze strony Berlina. Groźni jesteśmy, gdy umiemy sami dogadać się z Rosją. Wtedy lecą na nasze głowy gromy „o braku suwerenności” i „utracie niepodległości”, bo zależność od Berlina jest właśnie dowodem naszej niepodległości. A my te bzdury nawet wpisaliśmy do podręczników historii”.
Oraz podsumowanie
(...) a przede wszystkim pojmuję przyczyny eksplozji nienawiści dominującej w naszych ocenach współczesnej i historycznej Rosji. Otóż ich istotą jest POGARDA mająca w swoim tle ukrywany STRACH. Aby się dowartościować, udowodnić sobie, że jesteśmy lepsi, bo „należymy do Zachodu” i „wolnego świata”, sięgamy po dość „oryginalny” zestaw środków w postaci piętnowania innych, którzy są od nas gorsi, kim moglibyśmy, przynajmniej w słowie, pomiatać”
Dokładnie tak wykorzystuje polskie kompleksy, czyli słomę wystającą z papci. Dmucha się w ego poprzez pogardę dla dziczy, nie zastanawiając się kto i dlaczego to robi, nie mówiąc już co "dmuchający" może o nas myśleć...... Przykład Grupy wyszehradzkiej, która nie chce robić za pożytecznych idiotów i dać się tak manipulować mówi sam za siebie. Proszę potraktować powyższe jako uzasadnienie chwili szczerości w której Radek Sikorski wypowiedział słynną kwestię - Polska robi USA laskę za darmo. Dodałbym i jeszcze to im za tę możliwość płacimy co zresztą łatwo wykazać.

