"Marsjanin" Ridleya Scotta - kino nieambitne z całą pewnością, niestety też ani lekkie ani przyjemne.
Na seans wybrałam się wczoraj, poszłam w ciemno licząc na ambitne kino SF lub efektowny pokaz w 3D.
A tu nic z tego. Fabuła miałka, UWAGA SPOJLERY pomysłowy Dobromir w ciele amerykańskiego kosmonauty ratuje siebie a NASA wraz z milionami ludzi na całym świecie biją brawo. Będąc laiczką dostrzegłam taką ilość bzdur w filmie, że szkoda gadać. Efektów specjalnych też nie było. Oczywiście żadnego pogłębienia psychologicznego "samotność w kosmosie".
Nudy nudy nudy, stracony czas i pieniądze.
Na seans wybrałam się wczoraj, poszłam w ciemno licząc na ambitne kino SF lub efektowny pokaz w 3D.
A tu nic z tego. Fabuła miałka, UWAGA SPOJLERY pomysłowy Dobromir w ciele amerykańskiego kosmonauty ratuje siebie a NASA wraz z milionami ludzi na całym świecie biją brawo. Będąc laiczką dostrzegłam taką ilość bzdur w filmie, że szkoda gadać. Efektów specjalnych też nie było. Oczywiście żadnego pogłębienia psychologicznego "samotność w kosmosie".
Nudy nudy nudy, stracony czas i pieniądze.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

