Socjopapa napisał(a): Z powyższego wynika więc, że pieniądz kreowany przez banki jedynie tymczasowo zasila rynki, bo wcześniej czy później w jakiś sposób musi zostać "zlikwidowany" w postaci spłaty kredytu czy odpisania straty przez bank.
A to co robią banki centralne to jest ordynarne dodrukowanie pieniędzy i wpuszczenie ich na rynek (różnymi drogami). Z założenia ta kreacja pieniądza nie jest tymczasowa - te pieniądze zostają na rynku, co jest też pokazywane przez banki centralne w odpowiednich wskaźnikach. Nie wchodząc w szczegóły, zastrzyk pieniądza "znikąd" generuje impuls inflacyjny (rozciągnięty w czasie). I to jest ta zasadnicza różnica, że pieniądz kreowany przez banki nie jest podatkiem inflacyjnym, a pieniądz kreowany przez banki centralne nim jest.
Co z tego, że tymczasowo zasila rynki i że zostanie za 30 lat zlikwidowany, jak w ciągu tych 30 lat banki wykreują x razy tyle pieniądza i po 30 latach podaż pieniądza będzie jeszcze większa.
zobacz jak to rośnie : http://www.bankier.pl/gospodarka/wskazni...dza-m3-pol
Jasno z tego wynika, że banki szybciej kreują niż pieniądz znika. No chyba, że chcesz mi powiedzieć, że to bank centralny jest odpowiedzialny za wzrost podaży o 400 mld zł przez ostatnie 5 lat
A teraz popatrzmy na takiego bitcoina. Mogę od Ciebie pożyczyć 1 BTC na rok umawiając się, że oddam 1.05 BTC. Tyle, że jak pożyczę od Ciebie, to Ty stracisz 1 BTC, bo ten pieniądz elektroniczny jest unikalny, nie możesz go skopiować. Równie dobrze banki mogłyby funkcjonować na takiej zasadzie, społeczeństwo nie byłoby tak uzależnione od kredytów, inflacja by nie szalała.

