Kiedy rok temu zapytałem dlaczego meteory spalają się w termosferze (a satelity nie) to odezwało się mnóstwo osób, ale nikt nie powiedział, że meteory nie spalają się w termosferze. Dostałem odpowiedź, że to kwestia prędkości meteorów, którym powietrze nie zdąża zejść z drogi i przez to dużo cząstek na raz oddziałuje na kamień i dzięki temu odczuwają to ciepło.
Kiedy po roku przychodzę i mówię, że przecież ISS nie dryfuje sobie, tylko ma podobną prędkość co meteor, to dostaję odpowiedź, że jednak 7km/s to nie 10 czy 30.
Dopiero kiedy sam wyczytuję, że meteory spalają się jednak nie w termosferze a w mezosferze to Ci samo ludzie, którzy mnie wprowadzali w błąd wcześniej nie szczędząc przy okazji minusów i docinek nagle zachowują się, jakby wszystko od początku wiedzieli.
To jest po prostu śmieszne : ciągłe głupie komentarze, docinki, jakieś śmieszne minusy. Może powinienem przełknąć każde gówno, które ktoś tu próbuje mi wcisnąć i jeszcze grzecznie podziękować? Dziękuję Fizykowi, bo ten ma klasę.
Mimo wszystko nie jestem przekonany, że właśnie tak jest jak się mówi o termosferze, gdyż balon nie dotrze wyżej niż na 30, 40 km a rakietę to może wysłać co najwyżej NASA i powiedzieć nam, że takie tam warunki panują i musimy w to wierzyć, czyli, że w termosferze :
1. temperatura cząstek do 2000 stopni
2. ISS nagrzewa się do 100 stopni
3. termometr wskazałby 0 stopni lub niżej
4. meteory spalają się w temperaturze -100 zamiast +2000
I wszystko dlatego, że NASA tak mówi. To nie nauka, jeśli nie można tego potwierdzić niezależnie i trzeba wierzyć komuś na słowo.
W dniu, w którym El Commediante to zrozumie też otworzy mu się buzia jak jego 7-letniej chrześniaczce, a może jednak lepiej niech się mu ta buzia wtedy zamknie.
A jeśli ktoś mi zarzuci, że jestem zwolennikiem teorii spisków masońskich, to po prostu nie wie o czym mówi. Ja chcę po prostu wiedzieć jak jest, bez z góry ustalonej tezy. Staram się dopytać mądrych ludzi jak coś funkcjonuje według nich czy dzisiejszej nauki i nie widzę w tym nic złego.
Jest też inna zagadka, której nie mogę rozwikłać :
Ziemia robi obrót wokół Słońca w jeden rok. Nawet jeśli Ziemia ma orbitę eliptyczną i porusza się z różną prędkością, to istnieje co najmniej kilka takich punktów tej orbity, że zaczynając liczenie od tych punktów Ziemia, po pół roku, jest dokładnie w połowie swojej drogi. Załóżmy, że w jednym z takich punktów Słońce celuje w zenicie np. na Warszawę o godzinie 12.00. Czy nie jest prawdą, że dokładnie po pół roku, o 12.00 w południe Ziemia będzie ustawiona dokładnie tak jak była pół roku wcześniej, tylko po przeciwnej stronie Słońca? A jeśli tak, to o 12.00 w południe powinna być tam ciemna noc, gdyż tym razem twarz Warszawy będzie zwrócona w kosmos, skoro wtedy była zwrócona w Słońce. Jak to wyjaśnić?
Pozdrawiam
Kiedy po roku przychodzę i mówię, że przecież ISS nie dryfuje sobie, tylko ma podobną prędkość co meteor, to dostaję odpowiedź, że jednak 7km/s to nie 10 czy 30.
Dopiero kiedy sam wyczytuję, że meteory spalają się jednak nie w termosferze a w mezosferze to Ci samo ludzie, którzy mnie wprowadzali w błąd wcześniej nie szczędząc przy okazji minusów i docinek nagle zachowują się, jakby wszystko od początku wiedzieli.
To jest po prostu śmieszne : ciągłe głupie komentarze, docinki, jakieś śmieszne minusy. Może powinienem przełknąć każde gówno, które ktoś tu próbuje mi wcisnąć i jeszcze grzecznie podziękować? Dziękuję Fizykowi, bo ten ma klasę.
Mimo wszystko nie jestem przekonany, że właśnie tak jest jak się mówi o termosferze, gdyż balon nie dotrze wyżej niż na 30, 40 km a rakietę to może wysłać co najwyżej NASA i powiedzieć nam, że takie tam warunki panują i musimy w to wierzyć, czyli, że w termosferze :
1. temperatura cząstek do 2000 stopni
2. ISS nagrzewa się do 100 stopni
3. termometr wskazałby 0 stopni lub niżej
4. meteory spalają się w temperaturze -100 zamiast +2000
I wszystko dlatego, że NASA tak mówi. To nie nauka, jeśli nie można tego potwierdzić niezależnie i trzeba wierzyć komuś na słowo.
W dniu, w którym El Commediante to zrozumie też otworzy mu się buzia jak jego 7-letniej chrześniaczce, a może jednak lepiej niech się mu ta buzia wtedy zamknie.
A jeśli ktoś mi zarzuci, że jestem zwolennikiem teorii spisków masońskich, to po prostu nie wie o czym mówi. Ja chcę po prostu wiedzieć jak jest, bez z góry ustalonej tezy. Staram się dopytać mądrych ludzi jak coś funkcjonuje według nich czy dzisiejszej nauki i nie widzę w tym nic złego.
Jest też inna zagadka, której nie mogę rozwikłać :
Ziemia robi obrót wokół Słońca w jeden rok. Nawet jeśli Ziemia ma orbitę eliptyczną i porusza się z różną prędkością, to istnieje co najmniej kilka takich punktów tej orbity, że zaczynając liczenie od tych punktów Ziemia, po pół roku, jest dokładnie w połowie swojej drogi. Załóżmy, że w jednym z takich punktów Słońce celuje w zenicie np. na Warszawę o godzinie 12.00. Czy nie jest prawdą, że dokładnie po pół roku, o 12.00 w południe Ziemia będzie ustawiona dokładnie tak jak była pół roku wcześniej, tylko po przeciwnej stronie Słońca? A jeśli tak, to o 12.00 w południe powinna być tam ciemna noc, gdyż tym razem twarz Warszawy będzie zwrócona w kosmos, skoro wtedy była zwrócona w Słońce. Jak to wyjaśnić?
Pozdrawiam

