Przemęczyłem jakoś pierwszy sezon "Gotham", mimo że miałem podobne obiekcje, jak niedawno przy "Shanarze". Drewnianą grę aktorską nieletnich mogę jeszcze jakoś przeboleć (z polskich seriali jestem "zahartowany"), ale już głównych dorosłych postaci nie za bardzewicz. W finale pierwszego sezonu dwójka IMHO najlepszych aktorów odchodzi (John Doman i Jada P. Smith), i nawet jeżeli to odejście w obu przypadkach nie jest "ostateczne", to bez nich muszę się zadowolić resztą... nie dziękuję, nawet obecność Monici Bacarain i wprowadzenie Jamesa Fraina nie wyrówna tego.
Nad słabościami scenariusza czy budowania postaci nie będę się pastwił, nie kopie się leżącego. Pingwin miał jeszcze swoje walory, parę odcinków tylko przez niego wytrzymałem. Teraz już po prostu nie widzę powodu, żeby dalej sobie psuć świat Batmana. Drugi sezon do skasowania idzie.
Tym bardziej przykro, jeżeli ma się porównanie ze Smallville. Może nie mam takiego sentymentu do świata Supermana, ale tam przynajmniej autorzy i aktorzy się postarali. A tu? Po prostu szkoda.
Nad słabościami scenariusza czy budowania postaci nie będę się pastwił, nie kopie się leżącego. Pingwin miał jeszcze swoje walory, parę odcinków tylko przez niego wytrzymałem. Teraz już po prostu nie widzę powodu, żeby dalej sobie psuć świat Batmana. Drugi sezon do skasowania idzie.
Tym bardziej przykro, jeżeli ma się porównanie ze Smallville. Może nie mam takiego sentymentu do świata Supermana, ale tam przynajmniej autorzy i aktorzy się postarali. A tu? Po prostu szkoda.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

