magicvortex napisał(a): Oł je, wieczna kroplówka z boskiej heroiny, zero efektów ubocznych, zawsze wielki uśmiech na twarzy.
Szczęście
magicvortex napisał(a): Oczywiście że chciałbym się bronić przed potępieniem, wieczność w piekle to żadna przyjemność. Tylko że ty chyba chcesz żebym kłamał przed kimś kto i tak umie czytać w myślach. A uważam boga za potwora który robi co chce bo nie ma nikogo kto by go powstrzymał.
Chciałbyś się bronić ale nie przez podporządkowanie? Innej drogi nie ma. Poza tym Bóg nie jest potworem oddał za ciebie życie na krzyżu
magicvortex napisał(a): Jak ten bóg wpadnie na pomysł żeby mnie potępić to i tak nie mam jak się bronić przed tym.
"Nie stałbym się jego posłuszną owieczką, a przynajmniej nie z własnej woli"
Z takim nastawieniem i wiedzą, że istnieje musisz winić samego siebie i w zasadzie stajesz się dla siebie sam bardziej niebezpieczny jak Ktoś inny.
magicvortex napisał(a): Tyle że w tej analogii bóg jest naziolami.
Jest to bardzo, źle skonstruowana analogia. Taka analogia odpowiada raczej szatanowi, który chce zniszczyć. Poprawna analogia polega na tym, że po pobiciu idziesz do nieba za trud tak jak pisałem wyżej.
magicvortex napisał(a): Kolejny bełkotliwy cytat który nic nie wnosi do dyskusji. Za każdym razem jak jakiś wklejasz coraz bardziej jestem przekonany o tym że masz nierówno pod sufitem i jakieś natręctwa.
A ja uważam, że nic tak do człowieka nie przemawia jak te cytaty z odpowiednim komentarzem.
magicvortex napisał(a):Łukasz napisał(a): Sam widzisz, że dokonujesz w tym momencie świadomego wyboru potępienia bo nawet mając pewność tak byś wybrał. Jak myślisz czyją winą jest twój wybór?
Muahahaha. Niech no zgadnę, pewnie mojąAle gdzie tu dokonuję wyboru? Jakiego wyboru? W ZSRR ludzie lądujący w łagrach bo nie lubili władzy też pewnie dokonywali własnego wyboru w tym temacie. Świetne podejście.
Sprawa jest prosta
posłuszeństwo == zbawienie
nieposłuszeństwo == potępienie
Twój wybór: "Nie stałbym się jego posłuszną owieczką, a przynajmniej nie z własnej woli" => SAM podjąłeś decyzję.
W zasadzie nie ma co dalej tego kontynuować. Ty poprostu jesteś zbyt dumny i na tym polega cały problem, nie umiesz dostrzec tego, że przy założeniu Jego istnienia istnieje niebo o które warto się postarać, poza tym nie trzeba się bać śmierci tak jak to robisz gdy spotykasz naziołów i mówisz tylko o tym że On pod ich postacią może cię tylko zabić a nie uczynić świętym przez męczeństwo i tak dalej...
Zawsze uważałem, że większość ateistów to ludzie z jakimś defektem na duszy a nie na rozumie i rzeczywiście tak jak manager napisał wielu wie, że On jest ale nic ich to nie obchodzi bo wolą bunt zamiast świętego posłuszeństwa.

Ale gdzie tu dokonuję wyboru? Jakiego wyboru? W ZSRR ludzie lądujący w łagrach bo nie lubili władzy też pewnie dokonywali własnego wyboru w tym temacie. Świetne podejście.