Jeśli chodzi o mnie, to nie potrafiłbym być fanatykiem.Jestem po prostu pragmatykiem.Moim największym problemem była zawsze niepewność.Okropnie mnie to męczyło, gdyż bardzo utrudniało dokonanie jakiegokolwiek wyboru.W krytycznym momencie mojego życia postawiłem na Jezusa, gdyż nic lepszego nie potrafiłem wymyślić.Nie wiedziałem jaki będzie tego efekt.Nikt mnie do tego nie namawiał.Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, czego naprawdę pragnę.Ale On wiedział, czego mi potrzeba i dlatego dał mi się poznać.Poczułem jakby wielki kamień spadł z mojego serca.Ogarnął mnie wewnętrzny pokój, radość i wspaniałe uczucie wolności.Przez te wszystkie lata od tamtego zdarzenia doświadczam prawdziwości wersetu który mówi, że Chrystus jest sprawcą i dokończycielem mojej wiary.Owa wiara będąca pewnością nie pochodzi od ludzi.I całe szczęście, że tak jest.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"
Prz. 15,32-33; 19,3
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"
Prz. 15,32-33; 19,3

