Nigdy nie uwierzę w Boga, który jest niebezpieczny i groźny, potrafi nienawidzić, jest zapalczywy, zawistny, mściwy i bardzo ceni sobie ludzi, którzy się go boją. No chyba, że jego imię będzie Szatan.
Ale w zasadzie nie na tym polega problem... Nigdy nie uwierzę w żadnego Boga niezależnie od tego, jak On będze przedstawiany przez jego wyznawców. Szkopół w tym, że nie chodzi tu o wiarę w stosunku do Boga. Ja, po prostu, nie daję wiary autorom tych wszystkich "świętych ksiąg", ponieważ jestem przekonany, że sobie te historie wymyślili (choć może sami w nie wierzyli). Z resztą, gdybym nawet bardzo chciał im uwierzyć, to nie mam pojęcia, jakie kryteria zastosować do oceny ich wiarygodności. Jak zatem mam rozstrzygnąć, w którego Boga uwierzyć, z której "świętej księgi"? W Jahwe, Siwę, Zeusa... czy może w Latającego Potwora Spagetti? Jeżeli jakiś Bóg istnieje i w jakiś cudowny sposób da mi o sobie znać, to wtedy będę wiedział, że On jest, a nie wierzył.
Ale w zasadzie nie na tym polega problem... Nigdy nie uwierzę w żadnego Boga niezależnie od tego, jak On będze przedstawiany przez jego wyznawców. Szkopół w tym, że nie chodzi tu o wiarę w stosunku do Boga. Ja, po prostu, nie daję wiary autorom tych wszystkich "świętych ksiąg", ponieważ jestem przekonany, że sobie te historie wymyślili (choć może sami w nie wierzyli). Z resztą, gdybym nawet bardzo chciał im uwierzyć, to nie mam pojęcia, jakie kryteria zastosować do oceny ich wiarygodności. Jak zatem mam rozstrzygnąć, w którego Boga uwierzyć, z której "świętej księgi"? W Jahwe, Siwę, Zeusa... czy może w Latającego Potwora Spagetti? Jeżeli jakiś Bóg istnieje i w jakiś cudowny sposób da mi o sobie znać, to wtedy będę wiedział, że On jest, a nie wierzył.

