Teista napisał(a): Te dwa fragmenty, razem: Mocne, prawda?
Co prawda, prostujesz mój pogląd na temat Jezusa. Ok, Biblię czytałem ostatnio bardzo dawno temu, więc pozostał mi w głowie jedynie pewien ogólny obraz Jezusa, jaki sobie wtedy wytworzyłem - nie pamiętam Jego poszczególnych wypowiedzi. Natomiast, czy te dwa fragmenty, razem są mocne? Jakoś specjalnie mnie nie uderzyły. Może nie potrafię czytać ze zrozumieniem? Tak, czy inaczej z tego, co na ziemi i na niebie i gdziekilwiek indziej bożków sobie nie czynię i pokłonów im nie oddaję. Mam podobny problem do Twojego - też nie uznaję autorytetów. Tyle, że mój jest chba większy, bo dla mnie autorytetem nie jest nawet Biblia, ani Bóg w niej opisany.
freeman napisał(a): Czy zechciałbyś opisać, na czym polegało owo szukanie i próbowanie zbliżenia się do Niego?
Poza czynieniem dobra (a przynajmniej straniem się), trochę na czytaniu Biblii, ale głównie na modlitwie i innych rozmowach z Bogiem, które zawsze okazywały się monologami. Nigdy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi w żadnej formie. Tylko mi nie mów, że nie potrafiłem jej dostrzec lub odczytać. Gdyby Bóg chciał, to na pewno bym ją "usłyszał" i zrozumiał. Dla mnie są tylko dwa możliwe wytłumaczenia - albo nie chciał, albo nie mógł mi odpowiedzieć, bo nie istnieje. Stawiam na tą drugą opcję...
freeman napisał(a): Oczywiście musiałeś zakładać, że On istnieje, bo inaczej to co napisałeś nie miałoby sensu.
Ależ oczywiście, że tak zakładałem przez większość swojego życia. Nawet teraz pozostawiam sobie pewien margines. Twierdzę, że jestem ateistą na 99,99 %. Ta 0,01 % to wątpliwość, czy przypadkiem się nie mylę. (Stuprocentowych ateistów nie ma.) Bóg, jeżeli istnieje, w każdej chwili może mi dać znać o sobie w taki sposób, żebym nie miał najmniejszych wątpliwości, że to On - jak Wy to mówicie: natchnąć mnie Duchem Świętym. Wtedy przestanę być ateistą... Ale to fantastyka w czystej postaci.

