No na początku coś rzeczywiście, nolens volens gada o znaczeniu popytu wewnętrznego na gospodarkę (chociaż chyba tego terminu nawet nie zna, skoro go nie żuwa) i tu mocno się z prawdą nie mija, za to potem powtarza te wszystkie typowe neoliberalne bzdury. Na miejscu libków bym tak nie panikował.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

