Teista napisał(a): Czym jest prawda ostateczna? To Prawa Przyrody, o których piszę w innym wątku, a nie te co człowiek abstrahuje z rzeczywistości.
Wszystkich praw rządzących przyrodą nigdy nie poznasz! Musiałbyś wyjść na zewnątrz - poza wszechświat tzn., że musiałbyś być Bogiem. A "Prawda", to nie jest stan rzeczywistości. Za Wikipedią: "Prawda to właściwość sądów polegająca na ich zgodności z faktycznym stanem rzeczy, których dotyczą." Czyli Prawda, to coś, co może zaistnieć jedynie w umyśle świadomej, inteligentnej istoty. Poza umysłem Prawda nie istnieje. Więc, człowiek, ani żaden inny kosmita, nie może posiąść prawdy ostatecznej, bo nie potrafi wyjść poza wszechświat. A, ponieważ uważam, że Boga nie ma, dlatego stwierdziłem, że prawda ostateczna nie ma prawa istnieć.
Teista napisał(a): ... poznając prawa przyrody zdobywamy władzę nad światem i wtedy zaczyna działać biblijna wolna wola. To znaczy, że sensem naszego istnienia jest istnienie – a jakie? to już sami decydujemy.
Z tym się zgadzam. Tyle tylko, że w celu nadania swojemu życiu sensu, nie trzeba analizować Biblii, ani nawet czytać filozofów. Jeżeli już doszedłaś do wniosku, "że sensem naszego istnienia jest istnienie", to dotarłeś do końca poszukiwań. Żadnego głębszego sensu już nie znajdziesz. A Twoje zachowanie wskazuje na to, że jednak nadal szukasz. I o tym pisałem. Ja przestałem już szukać i wyjaśniłem Ci dlaczego. Ale, jak już wspominałem, nie chcę Ci zabierać zabawek.

Teista napisał(a): Teraz np. poszukuję odpowiedzi: czy moje podejście do Biblii jest efektem „bezmyślnie powtarzanej kacerskiej propagandy” (Kuriozuś), bo jeśli tak – to kiepsko ze mną,
Nie sądzę. Twoje posty wskazują, że prezentujesz podejście wynikające po prostu z logicznego myślenia i żadna propaganda raczej nie ma tu nic do rzeczy. Ale istnieje na to pewien sposób: olej swoje podejście. Potraktuj Biblię, jak wszystkie inne książki tego świata i przestań się nią zajmować.
Teista napisał(a): ... pozostaje pytanie; co siedzi w głowach katolików i nie tylko, że bezkrytycznie powtarzają słowa „autorytetów”, które stoją w sprzeczności z Pismem Świętym i jeszcze w to wierzą. Nie twierdzę, że wiara w Boga to coś złego, twierdzę, że wiara w słowa interpretatorów PŚ, nawiedzonych teologów i całej reszty patentowanych „intelektualnych arystokratów” jest efektem dobrowolnej kastracji umysłu.
A to jest rzeczywisty problem, ale coś mi się zdaje, że już dawno przez psychologię rozpoznany i wyjaśniony.
Teista napisał(a): Biblia to historia zbawienia. Pojawienie się człowieka to niezły eksperyment. Na początku człowiek był tylko zwierzęciem, po zerwaniu owocu zrywa związki z przyrodą i sam decyduje co dla niego najlepsze, doprowadza do sytuacji, że życie jest nie do zniesienia. Teraz musi wytężyć mózgownicę i wyjść z tego bajzlu – Abel wyszedł, szkoda że na tak krótko. Przyznaj – jest to wyzwanie.
Nie przyznam. Zresztą, sam pisałeś w którymś z postów, o tych indianach z amazońskiej dżungli, że są bliżej Boga, że żyją w Jego Królestwie. I żadna Biblia nie jest im do tego potrzebna, więc Tobie też nie. Biblia to fajna historia, z której można się dużo dowiedzieć o naturze człowieka i kształtowaniu się ludzkiej cywilizacji, ale niestety fikcyjna.
Teista napisał(a): Po to powstają takie pozycje jak Biblia, Tao te King i po to pojawiają się tacy jak Jezus, Sidartha Gautama, Robert Owen, Sokrates.
Po to, czyli po co? Po to, żeby dać odpowiedzi? Jasne! To są dokładnie tacy sami poszukiwacze, jak Ty. Ich odpowiedzi Cię nie zadowalają? Wygląda na to, że nie, bo dalej szukasz mimo, że odpowiedź już znasz: "... sensem naszego istnienia jest istnienie – a jakie? to już sami decydujemy." Taka odpowiedź Ci nie wystarcza?
Teista napisał(a): Z tego bajzlu może wyjść tylko pojedynczy człowiek, społeczeństwo już nie i jeśli taki co wyszedł spotka drugiego, podobnego do siebie – wtedy automatycznie konstytuuje się Królestwo Niebieskie, które już nie tylko jest w nich, ale też pośród nich. A jeśli to będzie kobieta i mężczyzna to
„Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę, liczba dni jego będzie podwójna..” Syr 26.1
I tego się trzymaj. Nic więcej nie potrzeba!

