Jest taki obyczaj, jeden dzień św. Mikołaja. Już dużo wcześniej są ogromne emocje, bo przybędzie ktoś wyjątkowy. Dzieci co dnia wyczekują, pytają, i czynią pewne starania. Na religii także otrzymały odpowiednie instrukcje (rodzice również), że Mikołaj jest święty i będzie rozdawał prezenty w kościele. Przychodzi w końcu ten dzień kiedy najpierw dzieci dowiadują się, że coś tu nie gra i zwracają się do rodziców. Mijają dni i powolne, mozolne w najdelikatniejszy sposób wyjaśnienia. Mimo to jedno z dzieci miało łzy w oczach... Ten widok nie daje mi spokoju. Drugi raz nie obchodziłbym Mikołaja.
|
Pytania do ateistów
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


