Ja mam - jestem ateistą 7 stopnia (wg skali Dawkinsa) ale bardzo mnie to uwiera.
Z radością bym powitał jakiś znak bożej obecności albo zainteresowania moją skromną osobą.
Ale jak na razie niczego takiego nie zaobserwowałem poza gaworzeniem egzaltowanych teistów.
I to jest bardzo smutne i dołujące.
Z radością bym powitał jakiś znak bożej obecności albo zainteresowania moją skromną osobą.
Ale jak na razie niczego takiego nie zaobserwowałem poza gaworzeniem egzaltowanych teistów.
I to jest bardzo smutne i dołujące.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

