Brainless napisał(a): "Czysty ateizm" czyli nie zakładający błędu/pomyłki/opcji alternatywnych. Możemy w 100% powiedzieć, że istnieje tylko świat materialny, podlegający prawom fizyki? Czy może poziom naszej wiedzy pozwala nam jedynie na 100% stwierdzić o istnieniu świata materialnego? Świat odbieramy zmysłami i aparaturą, a te mogą być zbyt prymitywne, albo zawodne. Ergo puentą moich rozważań jest to, że jeśli ktoś jest pewien, że ateizm jest jedyną słuszną koncepcją i będzie całkowicie zaprzeczał lub ignorował wszelkie argumenty reprezentujące rozwiązania i wyjaśnienia alternatywne, stanie się fanatykiem na wzór właśnie teistycznych gramofonów, a miejsce cytatów ze świętych ksiąg zajmą w tym przypadku fragmenty książek i czasopism naukowych bądź internetowe kopiuj-wklejki. Sam ateizm będzie na nim wymuszał odrzucanie wszystkiego, co nie jest zgodne z jego światopoglądem nawet, jeśli nie będzie miał kontrargumentu, czy wyjaśnienia alternatywnego.
Słuszną uwagą jest, że mogą być ateiści myślący kompletnie irracjonalnie (np. kierujący się horoskopami), mając również tendencję do zostania fanatykami.
Czyli dobrze zrozumiałem, ale dodam tylko że nie "sam ateizm będzie na nim wymuszał odrzucanie wszystkiego" a "czystość/fanatyzm" jego poglądów będzie wymuszał promowanie ateizmu nad innymi poglądami.
Brainless napisał(a): Ale człowiek myślący w sposób racjonalny - realista powie: "owszem - ateizm wydaje się być najbardziej rozsądną opcją, natomiast nie da się przy dzisiejszym poziomie wiedzy stwierdzić, że pewną i jedyną". Ateistyczny agnostycyzm, którego jestem przedstawicielem
Brainless napisał(a): Kieruję się klasyczną definicją, czyli "pogląd, że bogowie nie istnieją", ewentualnie ateizm semiotyczny, słowo "bóg" jest pozbawione wartości poznawczej.
Nie można więc w świecie, gdzie pojęcie bogów nigdy nie powstało głosić poglądu, że bogowie nie istnieją.
Ok widzę że traktujesz ateizm jako "wiara w brak"
A co robisz z ateizmem jako "brakiem wiary"? Różnica jest istotna. I w sumie w moich oczach jesteś "słabym ateistą" czyli po prostu nie posiadającym wiary.
Teista napisał(a): Wiara/niewiara to parametry nad, którymi nie panujemy.
jak na razie spoko
Teista napisał(a): Stajemy się wierzącymi i nie znamy powodu, przyczyny. Teolog powie - predestynacja, materialista – geny.
no nie, wierzysz bo coś cię przekonało, nie wierzysz bo nic cię do tej pory nie przekonało, albo coś ukazało błędy w czymś co cię pierwotnie przekonało. Geny, wychowanie itp mogą oczywiście mieć wpływ na to co uznajesz za przekonujące a co nie.
Teista napisał(a): Wyjaśniając sprawę Abrahama- Izaaka, Kaina i Abla, duszy nieśmiertelnej odnosiłem się od procesów uznawanych przez materialistów, nie wprowadzając dodatkowych bytów nadprzyrodzonych. To jest podejście osoby niewierzącej i tu nie mam wątpliwości. Sprawa teizmu/ ateizmu jest bardziej skomplikowana. W ramach definicji, którą powszechnie się podaje - teista to taki co wierzy w Boga, ateista nie wierzy. A co w takim razie zrobić z takim co wprowadza założenie, że Bóg istnieje i na tym kończy?
To samo co z gościem który wprowadza założenie że matrix istnieje i na tym kończy. Zignorować. No chyba że chwali się tym podejściem jakby było ono jakieś lepsze.
Teista napisał(a): Później następuje materialistyczna analiza Biblii i okazuje się, że większość można wytłumaczyć. Sprawy takie jak lądowanie UFO i porwanie Eliasza pomijam, za to pierwszą opisaną resuscytację już nie. Nadal twierdzę, że jestem niewierzącym teistą. Niewierzący – bo materialista, teista – bo na potrzeby dalszych rozważań zakładam istnie Boga.
Przyznaję że niewierzący teista jako eksperyment myślowy jest ciekawą opcją. Ale wskaźnik bullshitu w głowie wskazuje maksimum i wyją syreny. Nie przekonałeś mnie do tego ze to podejście ma sens. Raczej widzę w tym próbę przekonania co mniej świadomych ateistów do tego że mogą być jedną nogą tu a drugą tu. Nowa forma zakładu paskala, tyle ze bez motywu. Tylko że nie interesuje mnie pogląd który zaczyna się od założenia istnienia boga, no chyba że chwilowo, na potrzeby dyskusji, żeby spojrzeć na jakiś problem pod innym kątem. Ale wtedy nie traktuję tego jako pogląd a jako gdybanie.
Teista napisał(a): Co będzie później? Później założenie wstępne może okazać się niepotrzebne. Czyli: nie mogę decydować czy jestem wierzący lub niewierzący, ale całkiem swobodnie mogę zdecydować czy będę teistą czy ateistą
No właśnie nie, nie możesz, bo teizm i ateizm mówią o tym czy wierzysz czy nie wierzysz. Dlatego widzę tu bullshit.
Teista napisał(a): O tym Bogu, co sobie go założyłem napisałem w wątku "próba zdefiniowania Boga" - czyli istnieje poza czasem
Czyli założyłeś sobie że istnieje poza czasem. Pamiętaj o tym że założyłeś, to istotne.
Teista napisał(a): w tym sensie, że nie da się udowodnić i nie wymaga udowodnienia. Jeśli w matematyce nie dowodzi się prawdziwości aksjomatu to przez analogię w mojej teologii też nie potrzebuję potwierdzać istnienia obiektu, który spełni "założenia" - Prawa Natury
Nieprawda. Skoro gdzieś się czegoś nie dowodzi to nie znaczy że można wszystkiego "nie dowodzić", ja na przykład pójdę do banku i powiem że mam na koncie milion ale nie będe tego dowodził tylko każę wypłacić. Teizm ma niestety duże konsekwencje społeczne więc nie akceptuję jego prawa do niedowodzenia. Poza tym matematyka posiada twory które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.


