Cytat:U mnie w mieście były dwie syryjskie rodziny ściągnięte przez jakąś fundację. Jedna po dwóch miesiącach uciekła do Niemiec potwierdzając stereotyp,Nie wiem jaki stereotyp masz na myśli. Jeśli taki, że imigranci nie uciekają przed samą wojną jako taką, tylko kierują się konkretnie na kraje zamożne to jak najbardziej.
Jeśli zaś taki, że kierują się za socjalem to już niezbyt. A może inaczej. To mocno prawdopodobne, ale w tym konkretnym przypadku, bez większej garści informacji trudne do zweryfikowania na 100 procent.
Niemcy są atrakcyjniejsze od Polski nie tylko pod względem socjalnym ale także pracowniczym.
Będą lepszą opcją zarówno dla imigranta pracowitego jak i dla imigranta leniwego. No ale to już tylko taka dygresja.
Cytat:Mówi się też o wojnie kultur - która faktycznie istnieje - ale podejrzewam, że bliższy kulturowo byłby mi wykształcony Syryjczyk niż kibol czy fanatyczny zwolennik PIS spod znaku Radia Maryja. Zatem ta wojna wcale też nie ma tak jasnego podziału jak chcieliby to niektórzy.Z mojej strony wygląda to tak, że zaczyna się robić niebezpiecznie wtedy gdy wojna kultur powoduje zagrożenie dla mojego, mojej rodziny bezpieczeństwa. Nie jakiegoś abstrakcyjnego, tylko namacalnego, fizycznego. Od spraw bardziej pospolitych po tak medialne jak zamachy.
Najczęściej obecność odległych mi światopoglądowo Polaków nie generuje dla mnie takiego zagrożenia, poza sytuacją gdy pośrednio poprzez władzę taki światopogląd doprowadza np. do konfrontacji z akurat taką, problematyczną zewnętrzną grupą.
Ja także mogę sobie wyobrazić, że ktoś z nazwijmy to "dzikszego" kręgu kulturowego niż mój, czy też "ciapaty" może być mi bliższy kulturowo niż nie jeden rdzenny Polak. Z resztą nie muszę takich szukać, przykładem może być Syryjka Miriam Shaded czy doktor Bawer Aondo-Akaa (katolik o polsko-nigeryjskich korzeniach, uczestnik Marszów Niepodległości, zwolennik dystrybucjonizmu Chestertona).
Cóż jednak z tego? Problematyka konfliktów kulturowych i imigracji to problematyka dotykająca zjawisk masowych, a nie charakterystyki poszczególnych jednostek. I tak można sobie oczekiwać racjonalnej polityki, w której władze jak przez sito odsiewają leni i przestępców od pracowitych i ułożonych, a rzeczywistość jest taka, że imigranci starają się o status uchodźcy z powodu wojny (choćby jej już nie było) czy rzekomych prześladowań politycznych. Tak było już przed ostatnimi, wielkimi falami imigracji.
W tym przypadku to takie czynniki stoją za podejmowaną decyzją, bardziej geograficzne niż osobowe, nie weryfikacja wykształcenia, poglądów czy pracowitości. To oznacza zjawisko masowe. Dodajmy do tego imigrantów nielegalnych i mamy już jakiś obraz sytuacji. A przypominam, że w Europie Zachodniej już same tylko nawoływania do deportacji nielegalnych imigrantów spotykają się z krzykami o "prawicowych populistach".
Cytat:Ale tu problem też jest dużo głębszy niż uchodźcy. Zauważ, że większość (o ile nie wszystkie - nie pamiętam dokładnie) zamachy były przeprowadzone przez osoby długotrwale mieszkające na terenie Europy lub wręcz tu urodzone.Wręcz przeciwnie, ten stan rzeczy jeszcze bardziej powinien nastawiać społeczeństwo negatywnie wobec imigracji ludzi z pewnego kręgu kulturowego.
Każdy z nich czy ich rodziców był bowiem na przestrzeni kilkudziesięciu lat imigrantem. To wskazuje na porażkę polityki integracyjnej. I nie chodzi mi teraz o to, że władze na zachodzie źle to prowadziły. Bardziej o to, że z pustego i Salomon nie naleje. To nie władze powinny chcieć integrować tylko sami imigranci powinni do tego dążyć z własnej woli.
Szczególnie młodzież wykazuje silne potrzeby do samoidentyfikacji. Naturalnym jest, że będą oni szukali własnego "ja" w multikulturowym społeczeństwie, a jako, że ich korzenie sięgają krajów islamskich to nie jest to zbyt dobra informacja.
Jaki z tego moim zdaniem wniosek? Kolejny raz taki sam-dmuchać na zimne i ograniczać pulę potencjalnych zamachowców czy też bardziej pospolitych przestępców.
Cytat:No nie mają i kręcą się jak gówno w przeręblu. A nierozwiązany problem uchodźców w połączeniu z tzw. "prawicowym populizmem", który najczęściej stanowi mieszankę lewackiej myśli gospodarczej połączoną z odrobiną myśli narodowej czy też wręcz lekkiego nacjonalizmu (taki konserwatyzm dla januszy konserwatyzmu) stanowi połączenie z którego nic dobrego dla Europy i Polski raczej nie wyniknie."Prawicowi populiści" tylko według propagandy głównych postaci PE są jakąś jednolitą masą. W rzeczywistości progejowska partia Wildersa (i nielewicowa gospodarczo) nie miałaby wiele wspólnego z jakimś narodowo-katolickim wyborcą z Polski. Podobnież trudno uznać za lewicową gospodarczo np. niemiecką AfD.
Akurat "prawicowy populizm" to określenie, które w oczach liderów europejskich nie ma nic wspólnego z przekonaniami gospodarczymi. W końcu nie jeden z nich ma bardziej lewicowe niźli Ci "prawicowi populiści".
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
