zefciu napisał(a):pilaster napisał(a): Węgry Czechy i Słowacja chcą zachować w miarę (nie przesadnie) silną Rosję, natomiast naprawdę niepodległa Ukraina nie jest w ich interesie (zwłaszcza Węgier)Fajnie byłoby jakoś taki sąd uzasadnić. Nie kojarzę w ogóle w historii, żeby ktokolwiek skorzystał na kontaktach z silną Rosją.
Żeby daleko nie szukać, skorzystała na tym Ententa w 1914-1917. A kiedy tej nieprzesadnie silnej Rosji zabrakło, uratowała ją przed klęską interwencja USA.
Nawet kiedy Rosja stała u szczytu swojej potęgi, skorzystały na tym USA i UK w latach 1941-1945.
Tak samo było w okresie wojen napoleońskich.
Generalnie na istnieniu silnej (nieprzesadnie) Rosji mogą korzystać kraje od Rosji oddalone. Dla Czech, Słowacji i Węgier Rosja była opresorem tylko w latach 1944-1989. i może się im wydawać, że te czasy nie wrócą. Dla Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich już blisko 600 lat i nadal to zagrożenie trwa.
Kraje położone zaś w pobliżu Rosji faktycznie na stosunkach z nią wychodzą katastrofalnie. Cały myk polega na określeniu co w bieżącym momencie jest "pobliżem' Rosji, a co jest obecnie "z dala"
zakarpackie i zasudeckie kraje V4 uważają, że nie muszą się Rosji obecnie obawiać, natomiast może stanowić ona dla nich przeciwwagę w stosunkach z UE i Niemcami, co Orban rozgrywa w sposób jawny, a Praga i Bratysława nieco bardziej zawoalowany.
Natomiast niepodległa, zamożna i stabilna Ukraina znacznie zmniejsza pole manewru do takiej gry.
Podobnie zresztą rozumują Niemcy. Im również istnienie Rosji (nieprzesadnie silnej) przynajmniej nie przeszkadza. Ale ponieważ grają w wyższej lidze niż V4, nie mają też nic przeciwko Ukrainie.
Dla Polski Ukrainy, Białorusi, krajów bałtyckich, skandynawskich, kaukaskich (Gruzja), a także Chin i Japonii, najlepiej zaś by było, gdyby Rosji nie było wcale, tylko co najwyżej jakieś niepodległe republiki moskiewskie, petersburskie, chanat kazański, etc..
Dlatego też prezydentura Trumpa stanowi dla Polski (ale nie dla USA!) niebezpieczeństwo, bo wie on, że Rosja, choćby skały srały, nie ma siły USA realnie zagrozić, a nie ma oporów w kupczeniu z nią cudzym (tj naszym) interesem.

