nerwica napisał(a): Mam pytanko do ateistów, którzy nie są anty-teistami:Ateiści z zasady odrzucają istnienie prymitywnych bóstw znanych z różnorakich religii, a poza tymi zantropomorfizowanymi bogami pozostaje jedynie dyskusja na temat samej definicji Boga i tego, jaki element rzeczywistości moglibyśmy wziąć za niego. Nie jest to jednak jakaś specjalnie interesująca dyskusja, bo po co mamy na siłę wpasowywać rzeczywistość w jakieś pojęcie, które zasadniczo nie nosi w sobie za wiele treści? Można np. lemowskiego Trurla nazwać Bogiem, ale w sumie niewiele z tego wynika.
Czemu oddajecie walkowerem pole do dyskusji o obrazie Boga? Jeśli choćby dopuszczacie możliwość istnienia Boga, to czy nie warto byłoby się zastanowić, jaki waszym zdaniem Bóg jest najbardziej prawdopodobny (wiarygodny, sensowny obraz)?
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

