znaLezczyni napisał(a): Jeśli pracujesz dla jakiejś firmy, to normalne jest, że możesz mieć zakres wypowiedzi/ tematów itp., których nie wolno ci upubliczniać. Zwłaszcza takich, które działają na szkodę firmy, ale nie tylko. Coś takiego mam w umowie. Nie widzę w tym nic niewłaściwego.
Chyba że chodzi o łamanie prawa - ale tu, upubliczniając cokolwiek, trzeba się liczyć z drogą sądową.
Notatka wyciekła, nie została upubliczniona. Zwolnienie po publicznym obsmarowaniu własnej firmy rozumiem przecież.
https://techcrunch.com/2017/08/07/google...mo-author/
Cytat:The 10-page memo started out as an internal document criticizing Google’s diversity programs that is reported to have been widely shared by employees. It then leaked into the public domain over the weekend, with Gizmodo posting the writing in full. Among the most controversial parts, Damore argued that “differences in distributions of traits between men and women may in part explain why we don’t have 50 percent representation of women in tech and leadership.”
Życzliwy współpracownik mógł to zrobić.

