znaLezczyni napisał(a): Byłam w kinie na "It".Hmm, pewnie nie było tam nic o nierównym traktowaniu kobiet w patriarchalnym społeczeństwie ... współczuję.
Nie polecam. Nuda i dłużyzna.
Ja ostatnio byłem w kinie dwa lata temu na Małym Księciu i się ... popłakałem ze wzruszenia. Trochę mi było wstyd bo przyjaciele siedzieli obok, ale cóż zrobię ...
Wiadomo nie od dziś, że generalnie większość hollywoodzkich produkcji to kompletna żenada, gdzie wartości, treść i sens zastępuje się efektami specjalnymi, więc jak ktoś chce dobre kino to polecam np. Stalkera (1979) Tarkowskiego, albo Dwunastu gniewnych ludzi (1956), gdzie niemal cała akcja filmu odbywa się w jednym pokoju.
A jeśli chodzi o kino lekkie i przyjemne to polecam np. "Mullholland Drive" Lyncha, w sam raz na niedzielne popołudnie

