U Dukaja to jest ciężkie, że już na początku teleportuje czytelnika w bagno swojego świata bez najmniejszego przygotowania. Przecież zanim dowiesz się co to w ogóle są te całe lute (jak wyglądają chociaż), zimnazo, ćmiatło, to musisz taszczyć ze sobą bagaż nic nieznaczących dla ciebie terminów, bo autor nie raczył ich wyjaśnić. Żeby było mało Dukaj dorzuca intrygę, w której bohater się wcale nie orientuje i cały pułk indywiduów w pociągu. I panne Jelenę Maklunowiczównę. I organij to
u mnie ten pociąg nie dojechał nawet do Irkucka, teraz leży na półce przykryty paroletnim kurzem
u mnie ten pociąg nie dojechał nawet do Irkucka, teraz leży na półce przykryty paroletnim kurzem
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down

