Dragula napisał(a): Taki już los odgrzańców, Tron: Legacy także był tragiczny. W obu tych produkcjach mankamentem był kompletny brak jakiejkolwiek ciekawej idei w okół której film miałby się kręcić. W pewnym sensie jest to traktowanie fanów tych produkcji jak debili, którym wystarczy puścić jakikolwiek teatrzyk z postaciami z ich ulubionej bajki, żeby nabić kiesę.
A widzisz, mi się Tron: Legacy podobał, był przyjemny do oglądania i akcja szła całkiem przyjemnie (tylko wywaliłbym tego Zuusa czy jak mu tam było), no i miał świetną muzykę. Nawet dodał swoje trzy grosze jak motyw wirtualnego samozaistniałego życia. Obejrzałem też Tron 1 i za każdym razem coraz gorzej mi się go ogląda, poza motywem wejścia do wirtualnego świata to tam się bardzo niewiele dzieje.
Dragula napisał(a): I np jak się Ridley Scott brał z Prometeusza, to nie trzaskał od nowa przygód Ripley, tylko rozwinął wątek na temat którego spekulacje trwały od premiery Ósmego pasażera
Szkoda tylko że zrobił z tego film o bandzie niekompetentnych ludzi w kosmosie
Jako fan Obcego (głównie 1 i 2) ubolewam nad Prometeuszem.

