Dragula napisał(a): Ale bronn dostał przecież balistę przeciwlotniczą. To było zaprojektowane na smoki. I wciąż nie ma znaczenia czy strzela jednym pociskiem na godzinę, czy dwudziestoma na sekundę, prawdopodobieństwo trafienia dla każdego pocisku z osobna jest identyczne w obu sytuacjach (jeśli mają te same parametry). Zawsze łatwiej trafić w większy cel. A jeśli odłegłość smoka od ciebie zmienia się w największym możliwym tempie to takie dobranie paraboli lotu pocisku, żeby się przecięła z torem lotu smoka jest praktycznie niemożliweRóżnica między jednym pociskiem na godzinę, a dwudziestoma na sekundę nie jest tylko ilościowa, a jest jakościowa. Jeżeli gość szarżuje na Ciebie z nożem i masz tylko łuk to musisz się postarać, by dobrze przycelować tę jedną strzałę, bo zrobienie tego byle jak stawia przeciwko Twojemu życiu statystykę. Natomiast przy np. broni półautomatycznej (np. pistolet) w takiej samej sytuacji nie lampisz się przez kilka sekund na muszkę i szczerbinkę, by jak najlepiej wymierzyć, tylko przez ułamek sekundy upewniasz się, że mniej więcej wycelowałeś i ładujesz w nożownika magazynek. Każdy pocisk będzie miał względnie małą szansę na trafienie, ale w sumie któryś trafi. Dysproporcja jakościowa polega na dalece większym prawdopodobieństwie trafienia w tym samym czasie. Działania na polu walki mają różne prawdopodobieństwo - często jest ono na tyle małe, że po prostu nie mają one sensu (no chyba, że jednak czujesz się szczęśliwcem, który zabije odległego snajpera przy pomocy broni krótkiej).
Typowa broń maszynowa ma jeszcze to do siebie, że, ze względu na ilość amunicji, może sobie pozwolić na bardzo liberalne celowanie i zupełne chybienie, i dopiero później - na podstawie pozycji "strumienia" pocisków, wizualnie skorygować ostrzeliwany obszar. Dlatego pociski smugowe były cholernie powszechne.
Dlatego też różnica w celowaniu przy pomocy dwudziestu pocisków na sekundę, a jednego na godzinę, szczególnie, gdy w ciągu najbliższych 10 sekund możesz zginąć, ma dość duże znaczenie.
Pocisk Bronna pokonał dystans do smoka w ok. 1 sekundzie (przy bodajże pierwszym strzale, później trafił z większej odległości). To jest opad o ok. 5 m. Wolisz strzelać raz do trochę większego smoka, który gdzieś tam lata, robi fikołki, a Ty musisz co chwilę przestawiać swoją maszynę, czy porządnie przycelować w smoka lecącego wprost na Ciebie i ew. modlić się, by dobrze trafić ten ok. dwumetrowy odcinek smoka wraz z jeźdźcem przy możliwym opadzie 5 metrów przez pocisk?
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

