Największy problem z relatywizmem jest taki, że ktoś go jeszcze uznaje za prąd liczący się w dyskursie metaetycznym, a nie chłopca do bicia wyznawanego przez 0% współczesnych filozofów.
Co do tego czy istnieje "asm" - no pewnie, kilka się znajdzie. Jeden stworzył Arystoteles, drugi Kant, a trzeci Mill. I na tym można zakończyć dyskusję, choć nie trzeba. Wypada jeszcze wspomnieć o Eutyfronie.
Diagnoza: Zarówno teologiczni woluntaryści jak i ateistyczni relatywiści to gatunek występujący naturalnie tylko w internecie, nienadążający za ustaleniami filozofii moralnej sprzed 2500 lat. Proponowana odtrutka: Więcej czytać, a mniej filozofować na czuja. Przewidywana reakcja: Nazwanie pierwszego akapitu argumentem ad numerum, a drugiego odwołaniem do autorytetu.
Co do tego czy istnieje "asm" - no pewnie, kilka się znajdzie. Jeden stworzył Arystoteles, drugi Kant, a trzeci Mill. I na tym można zakończyć dyskusję, choć nie trzeba. Wypada jeszcze wspomnieć o Eutyfronie.
Diagnoza: Zarówno teologiczni woluntaryści jak i ateistyczni relatywiści to gatunek występujący naturalnie tylko w internecie, nienadążający za ustaleniami filozofii moralnej sprzed 2500 lat. Proponowana odtrutka: Więcej czytać, a mniej filozofować na czuja. Przewidywana reakcja: Nazwanie pierwszego akapitu argumentem ad numerum, a drugiego odwołaniem do autorytetu.

