Wczoraj oglądałem pierwszy odcinek nowego sezonu "The Big Bang Theory". A zaraz potem pierwszy odcinek pierwszego sezonu "The Young Sheldon". Pierwsze z klasą jak zwykle, choć czas robi swoje, efekt świeżości i zaskoczenia już dawno się ulotnił. Mam nadzieję, że zrobią z tego końcowy sezon, coby nie ciągnąć w nieskończoność. Ale się zobaczy, nawet słabe odcinki się sympatycznie ogląda.
Potem "The Young Sheldon"... nie. Nie trawię. Scenariusz średni, humor taki sobie, ale wszystko by się dało wytrzymać (zwłaszcza jak jest się fanem oryginalnej serii i potrafi niektóre odcinki wyrecytować na pamięć). Gdyby nie ten okropny główny aktor. Wiem, od dzieci nie można za wiele wymagać, ale kaman, w czasach Stranger Things oczekuję, zwłaszcza od amerykańskich produkcji, jakiegoś poziomu. A tę rolę aktor Kevina (McKulkin czy jakoś tak) by IMHO lepiej zagrał. Jeżeli już nie mogli dobrać odpowiedniego dziecka w tej grupie wiekowej, to lepiej by się nie zabierali.
Wyłączyłem i skasowałem w połowie, więc trudno mi oceniać innych aktorów, ale jedynie matka Shelly mi pozytywnie zapadła w pamięci Ale to za mało było. W mojej ocenie byłem zresztą jednomyślny z moją najukochańszą małżonką, więc nie jest to zdanie jednostkowe (może ktoś na forum inaczej na to widzi?). Jeżeli coś przegapiłem, to trudno, już się nie dowiem, co "straciłem". Jeżeli coś mam podsumować, to może to, że nie tylko nad Wisłą potrafią schrzanić materiał na fajny serial, także w Hollywood da się wyprodukować chałę.
Potem "The Young Sheldon"... nie. Nie trawię. Scenariusz średni, humor taki sobie, ale wszystko by się dało wytrzymać (zwłaszcza jak jest się fanem oryginalnej serii i potrafi niektóre odcinki wyrecytować na pamięć). Gdyby nie ten okropny główny aktor. Wiem, od dzieci nie można za wiele wymagać, ale kaman, w czasach Stranger Things oczekuję, zwłaszcza od amerykańskich produkcji, jakiegoś poziomu. A tę rolę aktor Kevina (McKulkin czy jakoś tak) by IMHO lepiej zagrał. Jeżeli już nie mogli dobrać odpowiedniego dziecka w tej grupie wiekowej, to lepiej by się nie zabierali.
Wyłączyłem i skasowałem w połowie, więc trudno mi oceniać innych aktorów, ale jedynie matka Shelly mi pozytywnie zapadła w pamięci Ale to za mało było. W mojej ocenie byłem zresztą jednomyślny z moją najukochańszą małżonką, więc nie jest to zdanie jednostkowe (może ktoś na forum inaczej na to widzi?). Jeżeli coś przegapiłem, to trudno, już się nie dowiem, co "straciłem". Jeżeli coś mam podsumować, to może to, że nie tylko nad Wisłą potrafią schrzanić materiał na fajny serial, także w Hollywood da się wyprodukować chałę.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

