ZaKotem napisał(a): To dla mnie raczej oczywiste, że płaca też powinna się zmniejszyć o 1/8, ale jest też oczywiste, że płace ogólnie stopniowo rosną, więc po jakimś czasie płaca 35-godzinna dogoniłaby, a potem by przewyższyła dzisiejszą 40-godzinną.
To jest mało wydajne. Zwłaszcza w niektórych branżach, w których musisz każdego dnia przygotowywać jakieś maszyny do pracy, a potem je konserwować po pracy. Kiedy kładę płytki gresowe, które tnę na stoliku z pompą wodną, to najpierw muszę przynieść parę wiader wody, żeby napełnić wodą ów stół. Na koniec pracy muszę wyczyścić stół z osadu stworzonego z pyłu i ścinków. Nieekonomiczne jest dla mnie męczenie się z obsługą stołu, żeby popracować tylko przez 5-6 godzin. Jak już wyciągam stolik, to chcę zrobić jak najwięcej; naciąć płytek jak najwięcej. I wolę sobie jednego dnia pracować długo i naciąć wchuj płytek, żeby następnego dnia nie uruchamiać już stolika i zająć się samym klejeniem. To jest po prostu oszczędność czasu i zwiększanie wydajności.
No i na paliwie masz oszczędność. Zwłaszcza jeśli dojazd do roboty jest w miarę daleko, to lepiej popracować dłużej i zrobić robotę w tydzień niż dojeżdżać gdzieś przez dwa tygodnie i wydać sporo kaski na dojazd (no chyba, że klient sponsoruje ci ropę).
Takie 7 h pracy dziennie to można urzędasom dać bo i tak gówno co robią; produkują tylko jakieś chuja warte gównodokumenty. No bo co im do roboty potrzebne - papiry, piczontki, głupopis no i ewentualnie komputr. A weź se firmę prowadź i pozbieraj wszystkie koszta do kupy to sam dojdziesz do wniosku, że lepiej dłużej popracować niż krócej.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

