lumberjack napisał(a): E tam bezkosztowy.
Najłatwiejsza do wskazania strata to strata czasu. Ludzie tracą czas na modlitwy o to, żeby było lepiej zamiast zakasać rękawy i realnie powalczyć o lepszy byt. Modlą się o zdrowie, a w tym czasie mogliby sobie trochę poćwiczyć.
Kiepski argument, cytat ze św. Ignacego Loyoli
http://m.demotywatory.pl/4333138/Modl-si...lo-od-Boga
Nomen omen człowieka, który ze świętością w młodości miał niewiele wspólnego, podobnie jak Franciszek czy Augustyn...
Argument nr. 2
Codziennie i tak tracisz mnóstwo czasu na pierdoły.
Argument nr. 3
Jeżeli Bóg istnieje to masz większą niż losową szansę na dokonanie się pozytywnej zmiany.
Argument nr. 4
Nie oszukujmy się, nikt poza dewotami nie traci tyle czasu na modlitwę by sumarycznie rozwalało to efekty pracy. Poza tym zawsze można się modlić aktami strzelistymi w przeciągu dnia.
Cytat:Strata numer 2 - przestrzeganie moralności, a jeśli nie to, to życie w hipokryzji. Ja wolę być ateistą i żyć w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami. Nie mógłbym zostać katolikiem już z samego tego najprostszego powodu, że nie widzę nic zdrożnego w używaniu antykoncepcji czy w masturbacji czy w seksie pozamałżeńskim czy w życiu w konkubinacie.
Teraz żyję w zgodzie z samym sobą.
A widzisz ja postrzegam to troche inaczej. Staram się przenieść ośrodek moralności poza siebie. Bo "moralność własna" jest wygodna, ale co poza wygodą ona mi daje. Ja po prostu chce byc lepszy. I nie widzę zdrożności czy zgorszenia w życiu bez ślubu czy antykoncepcji, ale wydaje mi się, że jak już się wierzy to trzeba wierzyć do oporu a nie na pół gwizdka. Jak już być z bliskimi i Bogiem to w każdej dziedzinie życia. Mi tu chodzi o to żeby być codziennie lepszym od siebie samego z wczoraj i się hartować. Zastanawiam się nawet czy nie rozpocząć trzytygodniowego postu Daniela. A w tym wypadku gulasz z dyni i źródlana woda to prawdziwe rarytasy.
W skrócie, to zdaje sobie sprawę, że się świętym z dnia na dzień nikt nie staje, wiem, że mi samemu do świętości to tak daleko, że się odległość w latach świetlnych mierzy, ale jeżeli za 59 lat będę lepszy niż dzisiaj to przynajmniej będę wiedział, że tego życia całkiem nie zmarnowałem.
Sebastian Flak

