ZaKotem napisał(a): Yudas napisał(a):
Z tym sexem poza małżeńskim się nie zgodzę, przesada. Tak jak nie nosiłbym obuwia używanego.
Bardzo możliwe, że jedno z drugim ma coś wspólnego, ale sens tej analogii mimo wysiłków mi umyka. Mógłbyś to ująć prościej, w wersji dla mniej inteligentnych?
Nie czekasz z seksem do ślubu - jesteś używanym obuwiem.
Tylko, że z takim podejściem nasz Judasz będzie musiał sobie zaklepać żonę już w podstawówce, bo te z gimbazjum to są już często zdeczka naruszone

Galahad napisał(a): Kiepski argument, cytat ze św. Ignacego Loyoli
No to dawaj na części pierwsze tego cytata:
"Módl się tak jakby wszystko zależało od Boga (1), a działaj jakby wszystko zależało tylko od Ciebie (2)"
Po co żyć według zalecenia (2) skoro czynność (1) świadczy o przekonaniu, że nie wszystko zależy od Ciebie.
Gdybyś na serio wziął zalecenie (2), to nigdy byś nie wpadł na pomysł praktykowania czynności (1).
Przy czym zalecenie (2) tak czy srak jest błędne - niezależnie od tego czy się jest teistą czy ateistą. Podlegamy tylu różnym czynnikom zewnętrznym jak i wewnętrznym, że całkiem ciężko byłoby żyć w przekonaniu (2). Przynajmniej mi. Ja na przykład czasami mam po prostu pecha. Czasami szczęście, ale pecha częściej - zgodnie z twierdzeniem (3): "Biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę".
Galahad napisał(a): Argument nr. 2
Codziennie i tak tracisz mnóstwo czasu na pierdoły.
Ale to są przynajmniej realne pierdoły
Galahad napisał(a): Jeżeli Bóg istnieje to masz większą niż losową szansę na dokonanie się pozytywnej zmiany.
Jeśli istnieje to ma ze mną solówę na gołe klaty z powodu tematu pt. "Czemu na oddziale chemioterapii dziecięcej; na oddziale opieki terminalnej nie dokonują się pozytywne zmiany?".
Galahad napisał(a): Nie oszukujmy się, nikt poza dewotami nie traci tyle czasu na modlitwę by sumarycznie rozwalało to efekty pracy.
A ja pamiętam, że jako dziecko musiałem po spowiedzi jakieś litanie napierdzielać. A mogłem w tym czasie zająć się jakimiś fajnymi realnymi pierdołami. Pokopać piłkę czy coś.
Galahad napisał(a): Poza tym zawsze można się modlić aktami strzelistymi w przeciągu dnia.
Ok, ale więcej powera w pracy daje słuchanie Dżeksona.
Galahad napisał(a): A widzisz ja postrzegam to troche inaczej. Staram się przenieść ośrodek moralności poza siebie. Bo "moralność własna" jest wygodna, ale co poza wygodą ona mi daje.
A mi wcale nie jest wygodnie. A to się rodzina co chwila pyta, przy każdym spotkaniu rodzinnym, kiedy się chajtniemy; a to zawsze się tak dziwnie czuję jak wszyscy w kościele naokoło klękają, a ja se stoję; a to się zdarz sytuacja x i trzeba sobie samemu przekminić co będzie dobrym rozwiązaniem, a co nie.
To tobie jest wygodnie, bo masz książeczkę ze spisem wszystkich sytuacji i wyjaśnieniem jak masz się zachować. Nic sięnie musisz zastanawiać tylko sobie otwierasz KKK na odpowiedniej stronie i wułala
Galahad napisał(a): I nie widzę zdrożności czy zgorszenia w życiu bez ślubu czy antykoncepcji, ale wydaje mi się, że jak już się wierzy to trzeba wierzyć do oporu a nie na pół gwizdka. Jak już być z bliskimi i Bogiem to w każdej dziedzinie życia.
No i ja bym właśnie czuł dyskomfort psychiczny gdybym musiał zacząć żyć wbrew temu co uważam za słuszne. Nie za wygodne - za słuszne właśnie.
To co słuszne może być czasem zbieżne z tym co wygodne, ale wcale nie musi.
Na przykład najwygodniejsze jest życie "wierzącego niepraktykującego", ale najsłuszniejsze jest oficjalne wybranie poglądu prawdziwego czyli ateizmu
Oraz doktryny schabowo-kaszankowej 
Galahad napisał(a): Mi tu chodzi o to żeby być codziennie lepszym od siebie samego z wczoraj i się hartować.
No i dobra, ale czy kimś gorszym staniesz się żyjąc z kimś bez ślubu?
Galahad napisał(a): W skrócie, to zdaje sobie sprawę, że się świętym z dnia na dzień nikt nie staje, wiem, że mi samemu do świętości to tak daleko, że się odległość w latach świetlnych mierzy, ale jeżeli za 59 lat będę lepszy niż dzisiaj to przynajmniej będę wiedział, że tego życia całkiem nie zmarnowałem.
Jako ateista mogę doradzić ci tylko tyle:
1) Rób masę.
2) A potem rzeźbę
Na pewno będziesz lepszy fizycznie

Co do bycia lepszym intelektualnie to wiadomo - nauka, książki i dyskusje na forum

Co do bycia lepszym człowiekiem w sensie moralnym - żadne diety Danielów, posty i samobiczowania nie uczynią z ciebie człowieka lepszego moralnie. W kwestii moralności trzeba się po prostu umieć odpowiednio zachować w danej sytuacji, chociaż zdarzają się w życiu takie sytuacje, że choćbyś nie wiem ile religijnych praktyk odbębnił, to wybór będziesz miał tylko między dżumą a cholerą.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

