Sofeicz napisał(a): Wzruszyłem się. Ufność, busola, wzrastanie w duchu.
Jakże my, ateiści, jesteśmy ubodzy w takie wzniosłe atrybuty i tajemniczych pomocników, i musimy brać rzeczywistość na własną, zapadłą klatę.
Bida z nędzą.
Konkretne psychologiczne mechanizmy wykorzystywane tak jak człowiek starożytności był w stanie zrozumieć.
Jedne wykorzystywane z pożytkiem dla niego, a inne nie.
freeman napisał(a): Ufać można jedynie realnemu bytowi, a konkretniej żywej osobie.Jezus żyje, więc jest to bardzo pragmatyczne.
W ogóle. Jest sprzeczne, co już napisałem wcześniej, więc nie może być pragmatyczne. A człowiek zwany Joszuą Nazarejczykiem umarł bardzo dawno temu, a więc nie żyje od bardzo dawnych wieków. "To" co rzekomo wyszło z jego grobu nie było Jezusem z Nazaretu. Pomijając już "drobny" fakt, że nikt nie udowodnił, że faktycznie "coś" z tego grobu wyszło.
freeman napisał(a): Wzrastanie w duchu natomiast, rozumiane jako "stawanie się chrystusem" poprzez dążenie do polepszania bytu swojego i innych to nic innego jak tylko ideologia.
No właśnie nie.
Właśnie to jest pragmatyczne, biorąc nieracjonalną narrację religijną i opierając ją na naukowych podstawach, jeśli ktoś ma taką chęć, bo poza właśnie pracą nad sobą, czyli w tym wypadku, "stawaniem się chrystusem" nie wymusza na podmiocie niczego więcej. Zresztą, to samo miał rzekomo mówić Jezus z Nazaretu - przede wszystkim pracować nad sobą - ale musiał dać ludziom jakąś marchewkę, więc przypisuje mu się też to, że obiecał wszystkim cierpiącym zbawienie, jeśli będą w niego wierzyć. Jednak tak naprawdę postawa liczy się bardziej i na nią kładł nacisk.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

