pilaster napisał(a): Niemniej, nie spotkał się jeszcze jednak pilaster, nawet u najbardziej zajadłych antyteistów, z tak śmiałym założeniem. Sam Dawkins w "Bogu urojonym", przypisuje Bogu prawdopodbieństwo istnienia bardzo niskie, ale skończone.
Ale nie trzeba być antyteistą (mało tego, można być nawet wierzącym), żeby kwestię istnienia Boga traktować jako pozbawioną sensu poznawczego, a więc i sama kwestię prawdopodobieństwa jego istnienia za niedorzeczną.
ZaKotem napisał(a): Natomiast tu i teraz, człowiek jebiący głową w podłogę, albo biczujący się na procesyi filipińskiej, odczuwa konkretną satysfakcję z tego, że robi, co według niego należy i co doprowadzi go do nieba. Uzyskuje więc realną korzyść emocjonalną. Jako hedonista uważam, że po to się właśnie żyje, aby mieć satysfakcję, więc owi ludzie słusznie postępują.
Można i niehedonistycznie do rzeczy podejść: tak jak pobożne zachowanie i grzech mają znaczenie dopiero dla ludzkiej wieczności, tak i dobre lub złe etycznie w świeckim sensie postępowanie ma wartość niezwiązaną z korzyściami doczesnymi. Oczywiście można być cwaniakiem i być powierzchownie pobożnym lub dobrym w nadziei na profity doczesne, a nawet wieczne w jednym z przypadków, ale takie postawy jednak nie są prawdziwą pobożnością czy prawdziwie etycznym postępowaniem. Istotnie zresztą czerpiemy satysfakcję z postępowania zgodnego z wyznawanymi normami czy z praktykowania cenionej pobożności, ale z zasady to nie dla niej postępujemy w ten sposób. Nie można czynić dobrze z wyłącznej motywacji w rodzaju "o, proszę, jaka okazja na satysfakcjonujący dobry uczynek: pomogę mu, a potem będę mógł się czuć taki dobry"- tak czynią czasami osoby obłudne i dlatego nie oceniamy pozytywnie takich motywacji do dobrego postępowania, jest ona zwyczajnie niewystarczająca.
Pobożność zresztą to dziwne zjawisko, ma coś z moralności, coś z obyczajowości, z jednej strony powierzchownie wydaje się hedonizmem z odroczoną przyjemnością (mam wrażenie, że ten rys ma znaczenie dla nauczenia pobożności dzieci, które tak samo i świeckich norm tak prędko nie internalizują, więc potrzebne są nagrody i kary), z drugiej jednak szczera pobożność wiąże się z umiłowaniem Boga, nie z chciwą nadzieją wiecznej nagrody.
W moim odczuciu te akty samobiczowania, o których mowa, dalekie są od modelowej chrześcijańskiej pobożności. Ale to też wynika z moich uwarunkowań kształtujących mój obraz tego, jak powinien postępować pobożny chrześcijanin. W podobne dyskusje uwikłane są mocno normatywne przekonania, jakie obserwator omawianych zjawisk wyznaje. Właściwie jednak mowa o zjawisku (pobożność chrześcijańska) tak niejednorodnym, tak różnych jej modelach, że trudno rzecz podsumować w jeden sposób- trzeba by przyjrzeć się rozmaitym typom pobożności.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315

