magicvortex napisał(a): Rozumiem że istnieją źli ludzie którzy świadomie kłamią żeby zyskać posłuch. Rozumiem też że istnieją ekstremiści którzy wszystkich widzą jako ekstremistów przeciwnych. No ale chyba nie wszyscy sjw to źli ludzie albo ekstremiści? Ja mówię o sytuacji w której człowiek szczerze analizuje słowa Sargona, Jordana albo Christyny i dochodzi do wniosku "tak, to faszyści". Jaki proces myślowy do tego doprowadza?
Nie sądzę, aby był to jakiś specjalny proces myślowy. W grę wchodzą przede wszystkim emocje. Jeśli rasizm utożsamiany z niechęcią do czarnych (co nie musi być prawdą, ale faktem jest, że zazwyczaj tak się objawia) to wychodzi na to, że antyrasizm jest emocją przeciwną- a więc szczególnym afektem do czarnych. Jeśli więc ktoś nie pała szczególnym afektem do czarnych i nie traktuje ich jak szczególnie wartościowych, to widocznie nie jest antyrasistą, czyli nie przspecjalnymu rasizm, a jak komuś nie przeszkadza rasizm, to pewnie sam jest rasistą (to ostatnie zazwyczaj jest prawdą).
Leczenie tego zboczenia polega na przekonaniu pacjenta, że rasizm nie jest negatywną emocją, ale poglądem pseudonaukowym, fałszywym wprawdzie, ale całkiem zrozumiałym. Nie trzeba wcale darzyć szczególną sympatią mniejszości rasowe, aby być antyrasistą. Antyrasizm polega na zrozumieniu i wyjaśnieniu argumentów przeciw rasizmowi, a nie na emocjach przeciwnych do tych, których doświadczają rasiści.

