Sofeicz napisał(a): Ano dlatego, że zajmowali się rzeczami, których istotą jest cecha falsyfikacji, a jedną, pryncypalną zostawili bez tejże.
Dla mnie jest tu jakieś pęknięcie.
Dlaczego? Ja nie widzę tu pęknięcia o ile ich sposób postrzegania Absolutu nie był sprzeczny z doświadczeniami naukowymi. Czyli np. Bóg to dziadek z siwą brodą. Takie wyobrażenie byłoby niespójne, ale samo dopuszczenie "siły nadprzyrodzonej", której natury nie znamy jest tylko tym i niczym więcej. Co więcej, uwzględnienie takiej siły, poprzez odwołanie się do czegoś "ponad" ludzkim bytem, może pomagać wypracowywać zasady etyczne w spójności z wiedzą zdobytą poprzez naukowe środki. O co pytał pilaster, a czego jego oponenci nie zrozumieli i nie potrafili podważyć.
I ktoś powie, że żadne odwołanie do Absolutu nie jest konieczne żeby udoskonalać etykę ułatwiającą koegzystencję, jednak upraszczając, wyjdzie praktycznie na to samo, bowiem w jednym, jak i w drugim przypadku, będzie chodziło o jak najszersze dobro ogółu.
Dalej, osoba wierząca, ale nie fanatycznie, i potrafiąca czerpać z nauki to o co w niej chodzi, czyli dociekanie do prawdy, nie stoi do niej w opozycji. W jednym i drugim przypadku chodzi o poznanie Prawdy obiektywnej i całość procesu zasadza się na dążności ku nieskończoności w tym dociekaniu (z nadzieją, że coś się w końcu wyjaśni). Sprzeczność zachodzi tylko wtedy, gdy ktoś sobie wewnętrznie przeciwstawia te dwie sfery, ale nie kiedy one się uzupełniają.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

