Tak będzie w akapie:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,1...inuty.html
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,1...inuty.html
Cytat:Torbę włożyć między przęsła, żeby nie leżała na ziemi. Złapać za szczeble podłużne, stanąć na poprzecznych. Wspiąć się i już można skakać. Co tam płot, jeśli można zaoszczędzić cztery minuty drogi na przystanek.
Na osiedlu przy ul. Odkrytej na Tarchominie skaczą młodzi i skaczą starsi. Dzieci z większą śmiałością, ci w garniturach raczej ostrożnie. Widywano też kobiety na szpilkach, w kusych sukienkach, osoby 65 plus. Psy chodzą dołem, pod szczebelkami. Te małe. Te większe trzeba by przerzucić. Bo płot, który szczelnie otacza całe osiedle, w tym miejscu po prostu wadzi. I dzieli.
Po co skakać, tłumaczy nasza czytelniczka, Barbara. Sama nie skacze, ale mąż i dzieci owszem. Dzięki temu zaoszczędzają od czterech do pięciu minut w drodze z domu na przystanek na rogu ul. Światowida i Hanki Ordonówny. Żeby do niego dojść, mogą wyjść z osiedla przez furtkę od ul. Odkrytej, a potem maszerować ul. Ordonówny. Żwawym krokiem to jakieś siedem minut drogi. Ale jeśli z Odkrytej przeskoczy się na teren sąsiedniego osiedla przy ul. Książkowej i stamtąd dojdzie na przystanek, droga skraca się do jakichś trzech minut. Jest po co skakać.
– To tak jak z wydeptanymi ścieżkami w parku. Ludzie chodzą tam, gdzie szybciej i wygodniej – komentuje ochroniarz strzegący osiedla. Co chwilę ktoś wspina się na przęsła, hyc, i już jest po drugiej stronie.
– Czy naprawdę nie można się dogadać i zrobić furtki jak w cywilizowanym świecie? – denerwuje się nasza czytelniczka.
Cytat:Tu spotykam kolejnego ochroniarza. Opłacanego przez wspólnotę z bloku Książkowa 7e. Palcem pokazuje, dokąd strzeże, bo ci z sąsiednich bloków pod 7c i 7d za ochronę nie płacą. W sumie na tym osiedlu jest 12 wspólnot. – Zdarzały się tu kradzieże, więc wspólnoty złożyły się na płot i ochronę. Ale z czasem niektóre chciały zrezygnować z dodatkowych kosztów. W końcu wszystkie furtki otwarto, bo nawet mieszkańcy kluczyli. Potem wrócono do pomysłu z ochroną, bo młodzież tu piwkuje, ale jedni chcieli Solid, inni Juventusa, i każdy był mądrzejszy od drugiego. Nasz zarząd powiedział: wy się kłóćcie dalej, my bierzemy swoją ochronę – opowiada.
Za nami znowu skaczą. – Podobno wspólnoty nie chcą się zgodzić na furtkę, żeby sąsiedzi nie wchodzili na ich teren. I w sumie mają rację. No bo czy tamci ogrodzeni by się zgodzili, gdyby było odwrotnie? – zastanawia się ochroniarz.
O to pytam administrację budynków przy Książkowej 7c i 7d. Barbara Sołtysiak z firmy Akcent i Anna Juśkiewicz-Walewska z Meritum informują, że w sprawie furtki nikt się do nich nie zgłaszał. – Ustaliliśmy to z mieszkańcami na zebraniu. Na razie są ważniejsze potrzeby związane z remontami, ale sprawą furtki chcemy zająć się do wakacji. Ten temat przewija się od wielu lat, ale zarządcy sąsiednich wspólnot dotąd nie wyrażali zgody – twierdzi Magdalena Szyszkowska, administratorka wspólnoty przy Odkrytej. Spod numeru 36, bo 38 oraz 38a i 38b mają innych zarządców.
Juśkiewicz-Walewska z Książkowej: – My nie mamy nic przeciw, bo co nam sąsiad zza płotu może zrobić? Tylko u nas musi się w tej sprawie dogadać wszystkie 12 bloków.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

