Wiem, że choć sam tytuł padł już w tym wątku (ale bez rozwinięcia), to chciałem się podzielić opinią, bo jestem ledwo co po zamknięciu serialu (oglądanego w doborowym towarzystwie, co może mieć nieznaczny wpływ na moją ocenę).
The Young Pope (Młody papież) w reżyserii Sorrentino. Krótki i bardzo przyjemny serial o fikcyjnym i pięknym papieżu, który pełen jest rozterek, kontrastu, emocji i wewnętrznych sprzeczności. Są słabsze momenty i pewne spłycenia, ale zdecydowanie ląduje na półce moich ulubionych seriali. Piękny pod względem wizualnym i z cholernie dobrą ścieżką dźwiękową - moim zdaniem warto zobaczyć go już dla samych wrażeń estetycznych. Miejscami dość silnie obrazoburczy i świętokradczy, ale paradoksalnie robiący świetny piar Kościołowi katolickiemu - przynajmniej wśród części odbiorców, do której zaliczam się ja. Podsumowanie w tonie serialu: gdyby Biblia dostarczała takich odczuć w całej swojej objętości, to byłby to mocny argument za istnieniem Boga.
The Young Pope (Młody papież) w reżyserii Sorrentino. Krótki i bardzo przyjemny serial o fikcyjnym i pięknym papieżu, który pełen jest rozterek, kontrastu, emocji i wewnętrznych sprzeczności. Są słabsze momenty i pewne spłycenia, ale zdecydowanie ląduje na półce moich ulubionych seriali. Piękny pod względem wizualnym i z cholernie dobrą ścieżką dźwiękową - moim zdaniem warto zobaczyć go już dla samych wrażeń estetycznych. Miejscami dość silnie obrazoburczy i świętokradczy, ale paradoksalnie robiący świetny piar Kościołowi katolickiemu - przynajmniej wśród części odbiorców, do której zaliczam się ja. Podsumowanie w tonie serialu: gdyby Biblia dostarczała takich odczuć w całej swojej objętości, to byłby to mocny argument za istnieniem Boga.

