Problem z korwinoidami jest taki, że żadnymi minarchistami ani liberałami nie są. Po prostu mechanicznie powtarzają skrypty odziedziczone po Kisielewskim, których jednak ani nie czują, ani nie rozumieją. Tu znaczący jest przykład Mariana Kowalskiego, co to z korwinisty został narodowcem a potem ewangelikalnym oszołomem właściwie nie zmieniając poglądów.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

