zefciu napisał(a): Jeśli np. dwóch ludzi zgadza się, że państwo nie powinno organizować edukacji dzieciom, to nie pokłócą się o to, co ma być treścią edukacji.
Owszem, o to akurat się nie pokłócą, ale mogą o co innego. Na przykład, wspomniany przez ciebie pogląd o odpaństwowieniu edukacji może wyznawać anarchokapitalista, anarchokomunista oraz islamista, co uważa, że edukacja powinna należeć wyłącznie do mułłów. Ale jakoś nie wyobrażam sobie ich trzech w jednej partii. Ponadto, poważna polityka to sztuka kompromisu. Jeśli nie możemy w całości zrealizować naszego postulatu - a prawie nigdy nie możemy - to trzeba dążyć do czegoś, co do niego choćby przybliży. No to co będzie lepsze, prywatyzacja uniwersytetów, bo biedakom i tak niepotrzebne, zniesienie obowiązku szkolnego dla dziewczynek, bo lepiej by dzieci rodziły, czy likwidacja nauczania matematyki albo gramatyki, bo wtłacza dzieci w okropne schematy? Przecież każda z tych rzeczy jakoś zmniejsza państwowość edukacji, ale robi to z zupełnie innej motywacji.

