ZaKotem napisał(a): Owszem, o to akurat się nie pokłócą, ale mogą o co innego. Na przykład, wspomniany przez ciebie pogląd o odpaństwowieniu edukacji może wyznawać anarchokapitalista, anarchokomunista oraz islamista, co uważa, że edukacja powinna należeć wyłącznie do mułłów.Nie. Bo anarchokomunista to jest zwykły komunista, tylko że u niego państwo się inaczej nazywa. Natomiast „islamista” o ile godzi się na to, że tylko dzieci muzułmańskie mają być uczone przez mułłów, a chrześcijańskie już nie – jak najbardziej się może w minarchistycznej partii odnaleźć. Oczywiście prawdziwy zwolennik muzułmańskiej wizji państwa minarchistą być nie może, bo Islam to ideologia totalna.
Cytat:Ponadto, poważna polityka to sztuka kompromisu. Jeśli nie możemy w całości zrealizować naszego postulatu - a prawie nigdy nie możemy - to trzeba dążyć do czegoś, co do niego choćby przybliży. No to co będzie lepsze, prywatyzacja uniwersytetów, bo biedakom i tak niepotrzebne, zniesienie obowiązku szkolnego dla dziewczynek, bo lepiej by dzieci rodziły, czy likwidacja nauczania matematyki albo gramatyki, bo wtłacza dzieci w okropne schematy? Przecież każda z tych rzeczy jakoś zmniejsza państwowość edukacji, ale robi to z zupełnie innej motywacji.No dobra. To jest jakiś argument. Tym niemniej nadal prawdziwi minarchiści powinni się dogadać łatwiej niż zamordyści.
