Quinque napisał(a): A tak serio. To skoro Bóg Judeochrześcijański jest bytem tej samej kategori co Bog monoteistyczny.
To nie ta sama kategoria. Do zbioru Bogów monoteistycznych należy również Bóg muzułmański oraz judaistyczny (Żydzi nie uważają, w przeciwieństwie do chrześcijan, że to ten sam Bóg).
Quinque napisał(a): To twoje zdanie jest źle sformułowane. Powinieneś napisać coś w stylu "chciałbym żeby Bóg nie robił tego, i tego. Jak jest on opisany w religi chrześcijańskiej"
Mój Bóg byłby deistyczny; nie teistyczny i miałby trochę inny zestaw cech niż ten Twój. Na przykład byłyby tak doskonały, że nie potrzebowałby oddawania mu czci.
Quinque napisał(a): To tak jak Judeochrześcijański Bóg czyli Jahwe sensei
To czemu w takim razie z ukrycia steruje parametrami tak, że 1/5 ciąż kończy się naturalnym, samoistnym poronieniem? Czemu ów Programista napisał program z taką ilością bugów, że zasługuje co najwyżej na stanowisko nauczyciela informatyki w gimbazjum w Pierdziszewie Dolnym? Czemu steruje parametrami w taki sposób, że przeogromna liczba ludzi umiera w bardzo młodym wieku nie mając szans na dążenie do szczęścia poprzez kierowanie się własnym rozumem? Oto wielka tajemnica wiary.
Quinque napisał(a): Jak wyglądał by taki hipotetyczny świat stworzony przez Lumberjacka?
Oj, dużo by pisać. W ogromnym skrócie i uproszczeniu - byłby trochę lepszy od tego - bez bezsensownego cierpienia (aczkolwiek byłaby wolna wola i człowiek człowiekowi mógłby takowe sprawiać - istnienie Trynkiewiczów i innych Hitlerów nadal byłoby możliwe) wynikającego z przyczyn niezależnych od ludzkich decyzji. Dorośli ludzie dalej byliby doświadczani przez "los", ale skoro większość dzieci potrafi przyjść na ten świat bez żadnych przytłaczających chorób, to i te obecnie chore byłyby zdrowe. Dopiero czas dorosłości byłby czasem "prób" i walk z przeciwnościami "losu", których pokonywanie i/lub znoszenie dawałoby satysfakcję i możliwość docenienia stanu przeciwnego - stanu pomyślności, szczęścia i dobrobytu (przy czym w tym miejscu jest miejsce na potężną, epicką dyskusję o tym co należy uznawać za szczęście).
Quinque napisał(a): Bo ja zawsze marzyłem o takim świecie jaki zaprezentowano w kreskówce Avatar:Legenda Aanga (Btw, jaka to byla zajebista bajka. Śmiało mogę stwierdzić że najlepsza jaką stworzyła stacja nickelodion). Czyli Magowie i te sprawy
Nie wiem, nie znam tej bajki. Muszę to obejrzeć.
Quinque napisał(a): Teista nie musi odrazu uważać że Bóg jest dobry.
Spoko. W takim razie najbliżej mi do koncepcji Boga deistycznego lub teistycznego, który jest neutralny wobec świata i nas. Taki Bóg nie byłby ani specjalnie dobry ani celowo złośliwy; to taki byt, któremu jest obojętne życie ludzkie i losy tego świata. Zwykła pierwsza przyczyna i nic ponadto.
Z kolei nie chciałbym być uznany za hipokrytę, że uważam ten świat za zły czy cuś, a jednak żyję. Ten świat nie jest tak do dupy jakby się wydawało (ale jest na nim ogrom niepotrzebnego bólu i nieszczęścia) i póki jest się człowiekiem w miarę zdrowym, o w miarę ogarniętym życiu to nie ma się większych powodów do narzekań chociaż zdarzają się takie sytuacje, że chuj w dupę światu.
Ogólnie świat jest znośny i warto żyć aczkolwiek gdybym miał chorobę, która w zaawansowanym stanie zamieniłaby mnie w roślinkę, to bym popełnił samobójstwo albo szczelił se eutanazję. Ogólnie każda większa religia uważa samobójstwo za jeden z największych grzechów, odtrąceniem tego wspaniałego daru od Boga jakim jest możliwość życia na tym padole łez a ja uważam, że każdy jeden akt samobójstwa jest głosem sprzeciwu wobec jakości tego świata i jego ewentualnego twórcy. To coś w stylu naciśnięcia "escape" w trakcie gry, która okazuje się być niezbyt dobrym dziełem kiepskawego programisty.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

