matsuka napisał(a): Wytłumaczę Ci, choć pewnie wbrew pozorom to rozumiesz. Małżeńtwo to z definicji związek mężczyzny z kobietą.Z której definicji? Kto ustala definicje? A może wierzysz w istnienie "prawdziwych definicji"?
Cytat:Jeśli byś chciał zmienić tę definicję przyjętą od tysięcy lat, to otworzyłybyś furtkę do dalszej zmiany. Np. wtedy jacyś zoofile mogliby się domagać by małżeństwem uznano związek mężczyzny z kozą, a koprofadzy związek z ich własnymi ... no ... tym..Z tym, z czego wyszła powyższa twoja myśl? Tak, tak, a jak damy prawo do głosu babom, to potem także czarnuchom, psom i świniom. Znamy to.
Definicje, mój uczony przyjacielu, nie są zmieniane dowolnie poprzez mieszanie pojęć we wiadrze, jak się wam, troglodytom, wydaje, tylko ustalane tak, aby były zgodne z przyjętą aksjologią. Dla was, przedpotopowych praludzi, podstawową wartością jest trzymanie się tego, co było za Abrahama, a ponieważ wówczas małżeństwo było umową między dwoma rodami o płodzenie dzieci, w żaden sposób coś takiego, jak homoseksualne małżeństwo za sensowne uznać nie możecie. Dla nas, liberałów, najważniejsza i najcenniejsza jest decyzja świadomego swego postępowania człowieka. Dlatego małżeństwo jest dla nas umową dwojga ludzi, ogłaszających publicznie, że są parą i stanowią razem pewną jednostkę wyższego rzędu. Dlatego związek homoseksualny mieści się w liberalnym rozumieniu małżeństwa, a związek pedofilski, zoofilski etc. nie mieści się, gdyż nie występują w nim dwie jednostki w pełni zdolne do czynności prawnych.
Cytat:Ponieważ jednak o brak inteligencji Cię nie podejrzewam, to jednak z dość dużym niepokojem patrzę na Twój login i awatar zastanawiając się, czy Twoja miłość do kota/kotów nie powoduje, że masz własny interes w popieraniu żądań środowisk LGBT.Związek człowieka i kota jest święty, wobec tego stoi ponad jakimikolwiek państwowymi papirami, które byłyby wręcz bluźniercze. Państwo jest tworem ludzi, a nie wspólnotą wielogatunkową.
lumberjack napisał(a): Matsuko, proszę, nie rób takich aluzji, bo tak poważne, a nieuzasadnione ad personam, to już jest naprawdę balansowanie na krawędzi. Nikomu to do niczego niepotrzebne.
Dajta spokój, przecież my się z matsuką bardzo kochamy i to są tylko takie przyjacielskie krotochwile, no wiesz, jak rzucanie glutem na budowie.

