lumberjack napisał(a): Psychoanaliza nie jest w ogóle nauką, bo nie jest falsyfikowalna. Z psychologii najbliżej do nauki ma behawioryzm.
A to jest taki frazesik powtarzany bezwiednie przez specjalnie niekłopoczących się analizą zagadnienia. Tymczasem chociażby Wojciech Sady w swoim "Sporze o racjonalność naukową" pisze:
Cytat:Natomiast psychoanaliza, zdaniem Poppera, pozbawiona była naukowego charakteru od samego początku: żadna z jej wersji niczego nie zakazywała, każde możliwe do pomyślenia ludzkie zachowanie można było, postulując takie czy inne podświadome mechanizmy, w jej ramach "wyjaśnić". Opinie takie sformułował Popper na podstawie wspomnianego zaangażowania w ruch socjalistyczny i praktyki, jaką odbywał pod kierunkiem Adlera. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że zwłaszcza negatywna ocena psychoanalizy, nigdy nie poparta logiczną analizą tej teorii, jest pochopna i związana, jak się wydaje, z odrzuceniem przez Poppera w roli kandydatów na zdania bazowe zdań warunkowych. Owszem, psychoanaliza wyjaśnić może zarówno fakt, że osobnik A jest skąpy, jak i fakt, że osobnik A skąpy nie jest, ale też wiąże powstawanie rozmaitych podświadomych mechanizmów z okolicznościami życia owego osobnika. Nie każdy typ charakteru może ukształtować się, zdaniem psychoanalityków, w danych okolicznościach. Jeśli okoliczności te opiszemy zdaniem O1, a zachowanie A zdaniem O2, to pewne zdania o postaci "jeśli O1, to O2" będą przez psychoanalizę zakazane.http://sady.up.krakow.pl/sady.racjnauk3popper.htm
Temat warto uzupełnić o poznanie historii rozwoju terapii poznawczej, mianowicie odejścia Aarona Becka od teorii psychoanalitycznych pod wpływem doświadczeń z chorymi na depresje, które świadczyły przeciw tym teoriom. Na tym tle teza o niemożliwości falsyfikacji twierdzeń psychoanalityków przestaje być tak pewna, jak to się wielu wydaje.
lumberjack napisał(a):Gawain napisał(a): [quote="Gawain" pid="691092" dateline="1533933470"]Ten świat właśnie dlatego jest chujowy, ponieważ słabi, nieporeperowani ludzie zamiast ze swoją słabością walczyć robią wszystko aby to inni byli słabsi od nich, więc ryją pod nimi doły wszelakiego autoramentu i rodzaju.
Ale psychologia mogłaby nas przed nimi uratować?
Ciekawe jest to, że niechęć do psychologii wydaje się (przynajmniej ja mam takie doświadczenie) skorelowana dodatnio z prawicowymi poglądami. A prawicowiec często lubi skwitować kogoś mianem lenia czy innego nieudacznika, dbając o swój interes, któremu miałby zaszkodzić ten leń i nieudacznik upominający się o "jego pieniądze". Tylko że takie oceniające etykietki nie pomagają w najmniejszej mierze zmienić tego kogoś. Tymczasem np. zastosowanie teorii i modeli psychologicznych, w tym behawiorystycznych teorii ram relacyjnych i modelu elastyczności psychologicznej (a zastosowanie nazywa się terapią ACT; już o niej wspominałem w temacie) umożliwia taką zmianę. Samo przyswojenie tych teorii pozwala inaczej spojrzeć na takich ludzi.
Zresztą to jest w ogóle problem wielu społeczeństw i kultur, że odchył od normy kwituje się oceniającą etykietą, która nie wskazuje na żadną możliwą drogę zmiany, a świadomość mechanizmów takich jak procesy psychologiczne, na których skupia się model elastyczności psychologicznej, jest praktycznie zerowa. Jest to poniekąd wygodne, bo można w ten sposób się odciąć od czyichś problemów, nazwać tak a tak i mieć gdzieś.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315

