neuroza napisał(a): ZaKotem, a jakbyś zastosował swoje rozumowanie do kwestii życia po śmierci? Na przykład jeden z najgorszych możliwych scenariuszy: Dajmy na to Islam okazuje się prawdą, a Ty się nie kwalifikujesz. Czy warto Twoim zdaniem próbować w jakiś sposób zapobiegać tego rodzaju zdarzeniom?
Zasadniczo, kwalifikuję się do islamu. Szczerze przyznaję, że nie istnieje żaden Bóg, który nie jest Allahem, i naprawdę uważam, że Muhammad był prorokiem tego Allaha, który nie istnieje. Wprawdzie jestem bardzo złym muzułmaninem, co się nie modli i wcina świninę z piwem, ale gdybym zginął w dżihadzie (obojętne, po której stronie), to i tak raj z mocy prawa by mi się należał.
No, ale rozumiem problem. To taki rozszerzony zakład Pascala, z dodatkową możliwością: istnieje Bóg, ale nie taki, w którego wierzyłeś, i ten Bóg za niewłaściwą wiarę ześle cię do piekła.
Jest to logicznie możliwe. Natomiast trzeba zauważyć, że Bóg tak czyniący byłby Bogiem stuprocentowo złym. Byłby więc Szatanem raczej. Wprawdzie wydaje mi się niemożliwe, aby świat był rządzony przez Szatana - na przykład przeczy temu istnienie kotów, których wszak żaden zły duch by nie zniósł - ale ja jestem tylko małpą z przerośniętym mózgiem i mogę się mylić. Jeśli jednak rzeczywiście tak jest i światem rządzi Bóg-piekielnik, który strąca potępieńców do piekła, rechocąc przy tym diabolicznie, to nie ma możliwości, aby temu zapobiec. Jeżeli piekło istnieje, to pójdą do niego wszyscy, bo Bóg-piekielnik nie potrzebuje przecież ludzkich pomocników, jak jakiś Stalin, którego moc była bardzo ograniczona. Skoro lubi wrzucać ludzi do piekła, to to właśnie zrobi ze mną, z tobą i z każdym i nic go nie powstrzyma. A w takim wypadku lepiej takiego Boga-Szatana olewać, bo przynajmniej wiemy, czego się po nim spodziewać, tymczasem ci, którzy wierzą, że odpowiednim zachowaniem, pochlebstwami i włazidupstwem kupią sobie łaski Absolutnego Zła, doznają bardzo niemiłej niespodzianki, kiedy wezmą ich diabli, niczym dobrzy komuniści zaskoczeni nocną wizytą NKWD. To już lepiej być szczerze przeciw i być psychicznie przygotowanym.
A więc skoro strach przed Bogiem-piekielnikiem i tak nic nie zmieni, to lepiej nie tracić czasu na banie, tylko wierzyć w Boga dobrego albo żadnego, co moim zdaniem na jedno wychodzi.

