ZaKotem napisał(a): A więc skoro strach przed Bogiem-piekielnikiem i tak nic nie zmieni, to lepiej nie tracić czasu na banie, tylko wierzyć w Boga dobrego albo żadnego, co moim zdaniem na jedno wychodzi.A co z Bogiem przypominającym Antyteistę?
Antyteista napisał(a):Lubie torturować. Niektórzy nazywają to złem. ( Pewnie nie mają doświadczenia) Tortury nie tyle uwłaczają podmiotowości ofiary, czy nadwyrężają tę podmiotowość, ile nastawiają ją przeciwko niej samej. Chodzi o to, że tortury narzucają ofierze poczucie bezradności ( co już jest dla mnie przyjemne- rozumiesz ) lecz również poczucie współuczestnictwa w zadanym sobie gwałcie.
Jeżeli chodzi o motywy; to jasne jest że sprawiedliwość! Torturowanie prawych jest bezcelowe.
(Nie uzyskasz tej ekstazy, dlatego nie jest to dobre, to w praktyce przypominałoby nekrofilię. )
Rodica napisał(a): Z akceptacją bywa nawet trudniej niż z uświadomieniem sobie przyczyn zaburzenIa, to tak jakbyś spróbował zaakceptować fakt, że nie masz ręki albo nogi.Mówię o akceptacji w takim sensie o jakim np. pisze Gangaji w książce "Diament w Twojej kieszeni" (rozdział 26: Bezpośrednie doświadczanie emocji; książkę w wersji online można łatwo wyguglać, strona bodajże 104).
Takie podejście zastosowałem, idac na terapię. Terapia była dla mnie wyzwalaczem dla tych trudnych emocji. Zresztą chyba podobne podejście oferuje wspomniania już tutaj przez E.T. terapia ACT (akceptacji i zaangażowania).
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
May all beings be at ease.
May all beings be happy

