neuroza napisał(a):To dokładnie taki, o jakim pisałem poprzednio. Narcyz może tolerować, a nawet "lubić", czyli chwalić inne osoby, jeśli ich zachowanie interpretuje - czasem zupełnie błędnie - jako wyrażające podziw dla Jego intelektu i innych cnót.ZaKotem napisał(a): A więc skoro strach przed Bogiem-piekielnikiem i tak nic nie zmieni, to lepiej nie tracić czasu na banie, tylko wierzyć w Boga dobrego albo żadnego, co moim zdaniem na jedno wychodzi.A co z Bogiem przypominającym Antyteistę?
Prędzej czy później znajduje jednak w każdym "grzech" (np. brak wdzięczności za Jego pochwałę) i strąca go do piekła, czyli pozbawia nieszczęśnika sympatii Jego, Narcyza. Religie w wersji ludowej, czyli najpospolitszej, przedstawiają Boga jako mającego typowe cechy narcyza, a więc cechy diabelskie. Są to więc religie satanistyczne, może polisatanistyczne - według ich wyznawców jest dwóch lub więcej szatanów i człowiek powinien wybrać po prostu najpotężniejszego. Jeśli jednak mają rację (czego logicznie nie sposób całkowicie wykluczyć) to czeka ich przykra niespodzianka. Śmiertelny narcyz jest bowiem ograniczony czasowo i przestrzennie i po prostu nie ma czasu potępić wszystkich ludzi, z którymi kiedykolwiek miał kontakt. Szatana to ograniczenie nie dotyczy.
Ogólnie, sprawa jest naprawdę prosta::
-albo Boga nie ma, więc nie należy się przejmować
-albo Bóg jest dobry, więc nie ma co się bać
-albo Bóg jest Szatanem, więc i tak nic nas nie uratuje.
We wszystkich przypadkach wszelkie działania obliczone na Boga są bez sensu. Natomiast hipotezę, że Bóg jest taki sobie, trochę dobry, trochę zły, należy odrzucić, bo takie szarości moralne mogą dotyczyć tylko istot ograniczonych.

