Żarłak napisał(a): Tak, wiem że został gremialnie skrytykowany również w "swoim obozie".
A znasz może genezę niechęci do liberlizmu u Wosia i grupy podobnych mu osób?
"Liberalizm" kojarzy się polskim lewicowcom z minarchizmem, czyli "państwem, które umywa ręce". Prawicowcom zresztą też się z tym kojarzy, tylko że dla prawicy to zaleta, a dla lewicy wada państwa. Dla mnie też wada, toteż według tego kryterium należę do lewicy. Minarchizm pod nazwą liberalizmu upowszechniali w Polsce Janusze biznesu i ich kucowaci synkowie, przekonani szczerze, że państwo nie powinno się wtrącać w to, czy pracownik dostaje wypłatę, czy nie, bo to prywatna sprawa między nim a pracodawcą, i skoro kogoś motywuje do pracy sama nadzieja na otrzymanie wypłaty, to wszystko ekstra, ani państwo nie powinno się wtrącać w to, czy garnek za 3000 zł wciśnięty zdezorientowanej babci rzeczywiście jest tyle wart, bo przecież towar jest wart tyle, ile klient zapłaci i to prywatna sprawa klienta, czy ma początki alchajmera i mało co jarzy. W efekcie "liberalizm" zaczął się kojarzyć z zasadą "silny może co chce, a słaby zostaje pożarty przez szakale". Mówiąc inaczej, nie jest w naszym kraju powszechne rozróżnianie wolnego rynku i czarnego rynku, czyli wymiany opartej na zysku jednej strony i wycyckaniu drugiej. I nie należy się dziwić, że takiego rozróżnienia nie stosują przeciwnicy gospodarki wolnorynkowej, skoro najwyraźniej jest ono trudne dla sporej części jej entuzjastów.
Na podstawie (fałszywej) przesłanki, że wolny rynek to rynek, na którym nie obowiązują reguły, ludzie dochodzą do zupełnie już logicznych wniosków:
- skoro "wolny" rynek to złodziejstwo, to należy go jak najbardziej ograniczyć, poprzez centralne planowanie i monopole państwowe
- skoro na utrzymaniu "wolnego" rynku zależy ludziom bogatym, należy sprawić, aby przestali być bogaci, to przestaną szkodzić.
I to jest właśnie część wspólna między zwolennikami PiS i Razemu. Tylko że PiS oferuje realną alternatywę dla "burżuazyjnych" więzi międzyludzkich, opartych na wzajemnym materialnym interesie; obleśną, ale spójną: wspólnotę plemienno-religijną, czyli mniej więcej Iran. "Świeccy" socjaliści zaś w ogóle nie wiedzą, co w zamian - co czyni ich dla mnie sympatyczniejszymi, ale też mniej wiarygodnymi. (Pisowcy są wiarygodni, bo dokładnie wiadomo, czego się po nich spodziewać).

