neuroza napisał(a): Mnie się tutaj jawi coś w rodzaju wyborów 2-stopniowych...wybitni mężowie wybijający się ponad kościelną masę, reprezentujący ją przy wyborze (oddolnym) "biskupów i diakonów".
Całkiem możliwe, że coś Ci się "jawi", tyle że oczekiwałbym argumentów, dlaczego Ci to się "jawi". Może wybór był trzystopniowy? Cztero? Może były jakieś zawody, plebiscyty, konkursy? Może było losowanie? Na to ostatnie jest precedens biblijny. Możliwości jest bez liku, dlaczego ta jedna Ci się jawi, a te wszystkie inne już nie?
Przypomnę, że 42.4 mówi o wybieraniu przez apostołów, cytuję, "ludzi wypróbowanych duchem". Przez apostołów. Z tej puli ustanawiano episkopous et diakonous. Pewnie się ze mną nie zgodzisz, ale dla mnie "ludzie wypróbowani duchem" jest tożsame z "wybitymi ludźmi". Wtedy mamy na początku wybór odgórny, apostolski, a potem coś w rodzaju wyboru poziomego, gdzie jedni "wybitni / wypróbowani duchem" wybierają kolejnych.
Cytat:Już wyjaśniałem tę kwestię (wtedy gdy przytaczałem analogię do wędki i ryby).
Nie wiem, jak analogie brane luźno z Konfucjusza mają być argumentem w temacie o praktykach wczesnego chrześcijaństwa.
Nie wiem, gdzie wyczytałeś, że apostołowie dawali jakieś zalecenia lokalnym społecznościom. Klemens nic o tym nie pisze, kiedy i komu "dodano tę zasadę". Po prostu dodano i tyle.
A listy św. Pawła są czasem skierowane do społeczności (Koryntian, Galatów) a czasem do konkretnych "wybitnych ludzi" (Tymoteusza, Teofila). Zgadnij, w których listach są jakieś zalecenia Pawła na temat biskupów i diakonów. Poszukaj w Biblii. I skonfrontuj to ze swoimi tezami o rybach i wędkach. Wnioski są ciekawe.
Cytat:Próbuję Ci po prostu zwrócić uwagę na to iż Twoje stwierdzenie "wywodzenie z tego jakiejś demokracji episkopalnej jest skazane na porażkę." jest apodyktyczne.
Stwierdzenia apodyktyczne mogą być słuszne lub nie, jak na razie nie widziałem argumentów, jak na podstawie tych cytatów możesz wywodzić to, co wywodzisz. Jak na razie wywodzisz je z pewnych analogii czy nawet fantazji o dwustopniowych wyborach - ale pokrycia w tekstach nie przedstawiasz.
Cytat:Jakkolwiek infantylnie by to nie brzmiało, moimi emotkami wysyłałem pozytywną energię. Podobnie jak swoim podpisem i tytułem.


Cytat:Nie twierdziłem, że pisałeś X, tylko że (dla mnie) z tego co pisałeś wynika X.
I nie uzasadniłeś tego. Owszem, uzasadniłeś coś w stylu "Z tego co piszesz nie wynika Y", odwołując się do tłumaczeń spornych słów i paru analogii. Do tego momentu - dyskutujemy i wymieniamy się argumentami, wszystko OK.
Mój sprzeciw powstał w momencie, w którym napisałeś: "Z tego co piszesz nie wynika Y, a wprost przeciwnie".
Cytat:podświadomie zwracać uwagę na to, by osoby trzecie nie daly się nabrać na Twoją retorykę
Tu rodzi się pytanie, od kiedy przestałeś dyskutować o tym, co Klemens miał na myśli a zacząłeś snuć fantazje o tym, co bert miał na myśli. O Klemencie, jego pismach, jego znajomości greki i jego praktykach możemy dyskutować dowolnie. Ale nie o tym, co ja piszę, lub nie piszę. Tu jest dla mnie granica i koniec żartów.
Cytat:Czyli że to co napisałeś nie tylko nie jest (oczywiście: dla mnie) argumentem na rzecz Y, ale jest wręcz (oczywiście: dla mnie) argumentem na rzecz tezy przeciwnej do Y.
Po raz fafnasty: uzasadnij. Na podstawie tego, co napisałem. A nie na podstawie tego, co tak Konfucjusz o dawaniu ryby i wędki mówił, co tam o wyborach dwustopniowych sobie wymyśliłeś i podobne teksty, których nie pisałem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

