Venom to fajna pulpa. Zrobili go dla pieniędzy, a ja obejrzałem dla Toma Hardy'iego.
Podobał mi się ten niewyszukany czarny humor w horrorowej oprawie. Nie spodziewałem się, że film jest zjadliwy tak bardzo, jak uśmiech tytułowego antybohatera.
Nawet smród otaczającego jedzenia nie popsuł mi wrażenia, więc było dobrze.
Podobał mi się ten niewyszukany czarny humor w horrorowej oprawie. Nie spodziewałem się, że film jest zjadliwy tak bardzo, jak uśmiech tytułowego antybohatera.
Nawet smród otaczającego jedzenia nie popsuł mi wrażenia, więc było dobrze.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

