ad ZaKotem
Nie za bardzo odbiegasz od Dugina. On kładzie nacisk na naród, który w twoim określeniu jest jakby odpowiednikiem konserwatystów. Dugin patrzy na to zewnętrznie z pozycji wielkorusa. W Polsce, USA, na Węgrzech w jakimś stopniu Czechach i Słowacji kontrrewolucja idzie po linii narodowej. Inny przykład to Chiny (przy całej swej odmienności) w których idea Wielkich Chin jest wizją napędowym rozwoju.
Debilizm oznacza lekkie upośledzenie umysłowe. Nie sądzę, aby ktoś o lekkim upośledzeniu umysłowym mógł być guru na Kremlu, mimo wszystko do odgrywania tej roli w polityce potrzeba czegoś więcej. Tak oczywisty błąd poznawczy rzecz jasna skłania do odrzucenia całości, ale byłby to błąd (podobny).
Jednocześnie jesteś klasycznym przypadkiem teorii Pelikana, która twierdzi, że na forach adwersarze używają często w dyskusjach jednostek chorobowych z zakresu psychiatrii (debil, idiota, imbecyl). Wynika to z tego, że poglądy adwersarza lub jak powyżej przedstawionego autora są tak dalekie od moich, a tylko jeden pogląd może być prawdziwy, drugi niechybnie jest owocem choroby psychicznej. Rzecz jasna każdy uzna drugiego za niespełna rozumu, bo przecież nie siebie co jest naturalne. Możesz dać punkt Pelikanowi.
Co do ostatniego zdania, to użył wyrażenia staje się, nie że jest. Znaczy, hucpa medialna promowanie dewiacji jako normalności spycha normalnych nie uznających tego typu zachowań na pozycje gdzie królują określenia, faszystów, ksenofobów, homofobów etc. Nie jest to dosłowne, lecz przynajmniej tak odczuwane przez część społeczeństwa.
W tym właśnie kłopot. Jeśli lepszość nie trzyma w ryzach gorszości, następuje sytuacja odwrotna. Prawo Kopernika-Greshmana sprawdza sie nie tylko w kwestii pieniądza.
Synteza, widzenie całości, długomyślność, są raczej przejawem męskiego myślenia. W liberalnym, teraz sfeminizowanym świecie nie oczekuj takiego podejścia. Nie znaczy to, że trend nie może się odwrócić. Trumpa za dwa lata może nie być, nawet Clinton może zostać prezydentem, nie zmieni to jednak głębokiego podziału społeczeństwa USA. Podobnie w Europie podziały mogą przybrać na sile na bazie imigracji. Liberalizm jest miłą, wygodną i przyjemna oraz sympatyczną formą, tylko nie stawia wymagań, nie oczekuje poświęceń. Trudno jest utrzymać jakiekolwiek status quo bez dania czegoś z siebie.
Przy okazji, bunt żółtych kamizelek we Francji nie dotyczy tylko podwyżki cen paliw. To chyba pierwszy w Europie bunt tych 60% k*****y z obrazka, pomijający partie, zwiazki zawodowe. Zwykli ludzie mają dość pustych sporów polityków.
Nie za bardzo odbiegasz od Dugina. On kładzie nacisk na naród, który w twoim określeniu jest jakby odpowiednikiem konserwatystów. Dugin patrzy na to zewnętrznie z pozycji wielkorusa. W Polsce, USA, na Węgrzech w jakimś stopniu Czechach i Słowacji kontrrewolucja idzie po linii narodowej. Inny przykład to Chiny (przy całej swej odmienności) w których idea Wielkich Chin jest wizją napędowym rozwoju.
Cytat:Debilizm ostatniego zdania tego cytatu oczywiście skłania do odrzucenia całości, ale to byłby błąd.
Debilizm oznacza lekkie upośledzenie umysłowe. Nie sądzę, aby ktoś o lekkim upośledzeniu umysłowym mógł być guru na Kremlu, mimo wszystko do odgrywania tej roli w polityce potrzeba czegoś więcej. Tak oczywisty błąd poznawczy rzecz jasna skłania do odrzucenia całości, ale byłby to błąd (podobny).
Jednocześnie jesteś klasycznym przypadkiem teorii Pelikana, która twierdzi, że na forach adwersarze używają często w dyskusjach jednostek chorobowych z zakresu psychiatrii (debil, idiota, imbecyl). Wynika to z tego, że poglądy adwersarza lub jak powyżej przedstawionego autora są tak dalekie od moich, a tylko jeden pogląd może być prawdziwy, drugi niechybnie jest owocem choroby psychicznej. Rzecz jasna każdy uzna drugiego za niespełna rozumu, bo przecież nie siebie co jest naturalne. Możesz dać punkt Pelikanowi.
Co do ostatniego zdania, to użył wyrażenia staje się, nie że jest. Znaczy, hucpa medialna promowanie dewiacji jako normalności spycha normalnych nie uznających tego typu zachowań na pozycje gdzie królują określenia, faszystów, ksenofobów, homofobów etc. Nie jest to dosłowne, lecz przynajmniej tak odczuwane przez część społeczeństwa.
Cytat:Dzisiaj to przede wszystkin konflikt między społeczeństwem liberalnym, czyli opartym na prawie (tak, tak, na biurokratycznej papierologii) a konserwatywnym, opartym na woli lepszych moralnie jednostek, które swą lepszością trzymają w ryzach te gorsze.
W tym właśnie kłopot. Jeśli lepszość nie trzyma w ryzach gorszości, następuje sytuacja odwrotna. Prawo Kopernika-Greshmana sprawdza sie nie tylko w kwestii pieniądza.
Cytat:Konserwatyści zrozumieli to jako pierwsi, dlatego określając się jako "prawica" (pierwoodkrywca ma wszak prawo do wybrania miejsca siedzenia) z pełną świadomością odrzucili wszystko, co wiąże się z prawicą liberalną .
I dlatego wygrywają, nie tylko w Polsce. A liberały wciąż grzebią się w błocie przestarzałych sporów, z ideologii nazionalkonserwy wydłubując tylko to co "prawicowe" lub "lewicowe" i to tylko zwalczając - przy okazji dowalając sobie wzajemnie - zupełnie nie zauważając całości.
Synteza, widzenie całości, długomyślność, są raczej przejawem męskiego myślenia. W liberalnym, teraz sfeminizowanym świecie nie oczekuj takiego podejścia. Nie znaczy to, że trend nie może się odwrócić. Trumpa za dwa lata może nie być, nawet Clinton może zostać prezydentem, nie zmieni to jednak głębokiego podziału społeczeństwa USA. Podobnie w Europie podziały mogą przybrać na sile na bazie imigracji. Liberalizm jest miłą, wygodną i przyjemna oraz sympatyczną formą, tylko nie stawia wymagań, nie oczekuje poświęceń. Trudno jest utrzymać jakiekolwiek status quo bez dania czegoś z siebie.
Przy okazji, bunt żółtych kamizelek we Francji nie dotyczy tylko podwyżki cen paliw. To chyba pierwszy w Europie bunt tych 60% k*****y z obrazka, pomijający partie, zwiazki zawodowe. Zwykli ludzie mają dość pustych sporów polityków.

